Ostrzeżenie

UWAGA!!!

Jest to blog o tematyce YAOI czyli miłości męsko-męskiej. Są (lub będą) opisane sceny erotyczne, ale także przeżycia, uczucia bohaterów itp. Jeśli w jakikolwiek sposób jego treść Cię obrzydza, nie podoba się i chcesz to "hejtować" zamiast pomóc w przyszłych rozdziałach to sobie odpuść i za pomocą ładnego, zaczarowanego krzyżyka wyjdź z bloga bez zbędnych nieprzyjemności.

niedziela, 4 grudnia 2011

Rozdział III -" Myślę, że to będzie fajna przygoda."

-Otwórz te . – Naruto posłusznie podszedł do wskazanych przez czarnowłosego drzwi. Jego oczom ukazał się dość duży pokój, tonący w łagodnym pomarańczowym kolorze. Miodowe panele zatrzeszczały cicho gdy powoli wchodził do  pomieszczenia. – To będzie twój pokój.  
Naruto rozejrzał się wokół. Naprzeciw drzwi stało ogromne łóżko z ciemnego drzewa. Obok stała niska szafka nocna z małą białą lampką. Po prawej stronie blondyna znajdowała się ogromna szafa do której przylegała średniej  wielkości  komoda. Po przeciwnej stronie stało biurko zaraz obok drzwi do innego pomieszczenia.
-Jest świetny. Skąd wiedziałeś, że lubię pomarańczowy? –Zaciekawiony blondyn spojrzał pytająco na Itachiego, lecz ten zerknął badawczo na Uzumakiego nie będąc pewnym czy chłopak sobie z niego nie drwi.
-Nie wiedziałem. –Bąknął zmieszany. –Wybrałem go z innego powodu.
-Czyli?
-Ten pokój jest połączony z pokojem obok.  Chodź.  –Mruknął cicho podchodząc do drzwi wmurowanych w ścianę, po czym szybkim ruchem je otworzył. –Tutaj będzie nasza oficjalna sypialnia.
Naruto zaciekawiony ruszył za czarnowłosym, tym razem wchodząc do jasnofioletowego pokoju z białymi panelami, w pomieszczeniu znajdowało się tylko jedno wielkie łóżko, niska szafka nocna , fotel i mały stolik.
-Dalej nie rozumiem…
-Ten pokój jest nie jest połączony wyłącznie z twoim pokojem lecz również i z moim. Obaj możemy się tu dostać bez wychodzenia na korytarz.  Wybrałem ten dom z dwóch powodów, leży w najspokojniejszej części wioski i ma to nie typowe połączenie tych trzech pokoi.
-Więc gdyby naszych rodziców naleciało na niezapowiedziane wizyty…
-Obaj możemy szybko tu przejść niezauważeni. –Dokończył za niego Itachi siadając na  jedynym fotelu w pomieszczeniu. –Będziemy mieć dodatkowe zabezpieczenie.
Naruto bez słowa ruszył w stronę łóżka rozkładając się na nim wygodnie. Ten dom naprawdę mu się podobał. Był duży i przestronny a jednocześnie ciepły i przytulny. Może to małżeństwo nie będzie takie złe? Itachi, gdyby mu się bardziej przyjrzeć to nie jest taki gburowaty jak Sasuke. Jest trochę zamknięty w sobie ale można się z nim dogadać.
-Jutro nasi rodzice zamierzają publicznie ogłosić nasze zaręczyny. –Głos Itachiego przywołał blondyna do rzeczywistości.
-Publicznie?! – Naruto aż poderwał się do siadu, jego przyjaciele się o tym dowiedzą. O boże co za wstyd.
-Jesteś jedynym synem obecnego Hokage, a ja przyszłą głową klanu. Naszego małżeństwa nie można zachować w tajemnicy, zresztą mój ojciec nigdy by do tego nie dopuścił. Jest zbyt dumny. –Mruknął niechętnie Itachi. Naruto spojrzał na niego żałośnie po czym z jękiem opadł z powrotem na poduszki. –Aż tak bardzo boisz się opinii ludzi? –Naruto westchnął ciężko.
-To nie tak że się boję. Po prostu nie chcę być znów wytykany palcami.
-Winisz za to ojca czy…
-Nie!! – Krzyknął Naruto  gwałtownie siadając. -Tata zrobił co do niego należało. Jest w końcu Hokage. –Mruknął niewyraźnie Naruto. Itachi przyjrzał mu się uważnie.
-Mówisz co innego, a myślisz co innego. –Stwierdził spokojnie. Naruto spojrzał na niego marszcząc jasne brwi.
-Niby skąd to możesz wiedzieć, co? Nie znasz mnie wię…
-A chciałbym.
-Nani? –Naruto spojrzał na niego jak na wariata.
-Chciałbym cię poznać. –Powtórzył spokojnie Itachi patrząc blondynowi prosto w oczy.
-Po co? –Słowa same wyrwały się z ust zaskoczonego chłopaka. –Przecież każdy..
-Namikaze!!!- Warknął zirytowany Uchiha. –Posłuchaj mnie do jasnej cholery. Z tego co wiem mam wyjść za mąż za ciebie. Nie za Kyuubi'ego, ani za jakiegoś przygłupiego klauna, którego ciągle udajesz.
Naruto z szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się zaszokowany w czarnowłosego, jednak chwilę potem szczerzył się jak głupi do sera.
-Coś ci się pomyliło Itachi. Ja… -Nagły huk przewracanego fotela sprawił że podskoczył.
-Przestań udawać!!!!!!!!! –Wrzasnął na niego Itachi skutecznie ścierając nieszczery uśmiech z twarzy blondyna. Naruto zerknął na niego przestraszony, mimowolnie podciągnął kolana pod brodę otaczając je ramionami.
-Gomen. –Szepnął cicho. Itachi drgnął patrząc na skulonego blondyna poczym bez słowa wyszedł. Naruto niepewnie spojrzał na drzwi którymi przed chwilą wyszedł czarnowłosy.  Nie rozumiem, przecież nikomu to do tej pory  nie przeszkadzało. Nagle drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem ukazując postać starszego Uchihy. Spojrzawszy na skulonego blondyna, westchnął cicho poczym podszedł powoli do łóżka i usiadł koło blondyna.
-Gomen. Po prostu nienawidzę udawania. –Powiedział cicho Itachi patrząc na wzór wyszyty na pościeli.
-Nic się nie stało, po prostu nikt mi nigdy nie powiedział prosto w twarz że udaję. –Mruknął niechętnie Naruto wpatrując się w swoje stopy.
-Jesteśmy tacy sami. Dlatego się tak uniosłem.
-Tacy sami? –Spytał żałośnie Naruto. – Jesteś kapitanem jednego z najsilniejszych oddziałów w ANBU. Należysz do potężnego klanu. Jesteś geniuszem. A ja…
-Jesteś jednym z najsprytniejszych ludzi jakich znam. – Wtrącił Itachi z lekkim uśmiechem.
-Ja? Sprytny? Chyba pomyliłeś adresy.
-Jak myślisz czy jakbyś nie był sprytny to dał byś radę zwodzić wszystkich wokół przez tyle czasu? Mnie nie dałeś rady oszukać tylko dlatego , że sam udaję kogoś kim nie jestem.
-Zimnym i nieczułym draniem?
-Dokładnie.
-A więc czemu nie udajesz go przede mną? –Spytał Naruto podnosząc wzrok na Itachiego.
-Nie wiem. Chyba zrobiłem to podświadomie. – Zapadła cisza. Obaj myśleli nad swoim przyszłym życiem w związku małżeńskim.
-Mówiłeś że nic o mnie nie wiesz i że chciałbyś się dowiedzieć. –Mruknął Naruto tym samym przerywając ciszę.  Itachi spojrzał na niego pytająco. –Co ty na to żebyśmy zagrali z butelkę?
-W butelkę?
-Hai. Tylko bez butelki bo kręcenie nią nie miało by sensu.  Będziemy na zmianę zadawać sobie pytania by się więcej o sobie na wzajem dowiedzieć.
-Gdzie jest haczyk? –Spytał leniwie Itachi
-Musimy odpowiadać zgodnie z prawą. Bez udawania.
-Zaczynaj. – Krótka odpowiedź Uchihy wywołała na ustach Naruto lekki uśmiech.
-Zacznę od banału. Jaki jest twój ulubiony kolor? – Itachi parsknął cicho.
-Biały.
-Biały?  Na serio? Myślałem że coś koło granatu. –Mruknął zaskoczony blondyn. Itachi rozłożył się wygodnie na łóżku i spojrzał rozbawiony na wciąż skulonego blondyna.
-Wbrew pozorom nie wyznaje szatana. No, ale teraz moja kolej. Naprawdę kochasz się w tej całej Haruno? – Spytał niemal wypluwając nazwisko różowłosej.
-W Sakurze? Nie, myślałem tylko że latając za nią będę wyglądał naturalnie.
-Dzięki ci Kami-sama. –Mruknął z ulgą Uchiha. Naruto zachichotał i położył się koło niego.
-No ale teraz gdy będziemy małżeństwem, nie będę musiał się tym przejmować. –Mruknął zadowolony blondyn przymykając oczy. Było mu cholernie dobrze.
-Co o tym myślisz? O tym  małżeństwie? –spytał Itachi wpatrując się w sufit. Naruto otworzył powoli oczy i powiódł za jego wzrokiem. Nie odpowiedział od razu.
-Na początku… Miałem ochotę wszystkich wokół pozabijać, ale teraz…
-Tak? – Ponaglił go czarnowłosy gdy blondyn nie odzywał przez dłuższą chwilę. Naruto westchnął głośno.
-Myślę że to będzie fajna przygoda. –Wyznał szczerze. Itachi drgnął i spojrzał na blondyna.
-Przygoda?
-Hai. Tak sobie myślę, że jeśli to z tobą mam żyć aż do śmierci.. to w sumie nie mam nic przeciwko. –Naruto oderwał wzrok od sufitu i zatonął w dwóch czarnych tunelach. –Jesteś pierwszą osobą która całkowicie mnie rozszyfrowała, pierwszą osobą która mnie akceptuje. W sumie znam cię tylko trzy dni, ale zdajesz się mi bliższy niż ktokolwiek. Może to jest głupie ale…
-Wcale nie jest. To działa w drugą stronę. –Przerwał mu Itachi uśmiechając się lekko. – Zawrzyjmy umowę.
-Znowu? –Zachichotał Naruto  nadal patrząc Itachiemu w oczy.
-Pierwsza działa jak trzeba, więc równie dobrze możemy zawrzeć drugą. Zachowajmy swoje maski dla innych, ale dla siebie nawzajem bądźmy sobą.
-Wchodzę. –Odpowiedział Naruto próbując przybrać poważny wyraz twarzy.
-A i jeszcze jedno.
-Hai?
-Akceptuje cię całkowicie z jednym małym wyjątkiem. –Naruto spojrzał na niego przestraszony. Kyuubini? Wiedziałem….
-A tym wyjątkiem jest ten oczojebny dres. –Dokończył Itachi, sprawiając że serce Naruto zamarło. Jednak już po chwili błękitne tęczówki zabłysły szczęściem, a w całym domu rozniósł się dziki śmiech.
-TEME!!!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz