Ostrzeżenie

UWAGA!!!

Jest to blog o tematyce YAOI czyli miłości męsko-męskiej. Są (lub będą) opisane sceny erotyczne, ale także przeżycia, uczucia bohaterów itp. Jeśli w jakikolwiek sposób jego treść Cię obrzydza, nie podoba się i chcesz to "hejtować" zamiast pomóc w przyszłych rozdziałach to sobie odpuść i za pomocą ładnego, zaczarowanego krzyżyka wyjdź z bloga bez zbędnych nieprzyjemności.

niedziela, 4 grudnia 2011

Rozdział V -"Odliczanie"


-Zostało tylko sześć dni. Boisz się?
-Nie. Zacznę się bać dopiero gdy zostanie tylko 6 minut.
-Ciekawe podejście. Tylko żebyś mi nie zwiał spod ołtarza. *
-Jeszcze się nad tym zastanowię. –Parsknął rozbawiony. –Gonił byś mnie?
-Nie. Po prostu ustawię pułapkę przy drzwiach.
-Skąd pewność że nie ucieknę oknem?
-Bo w suknie ślubnej raczej nie można wyskoczyć przez okno.
Chwila ciszy…..
-Uchiha!!!!!!!!! Nie ma żadnej sukni ślubnej!!!! –Ryknął Naruto gwałtownie podnosząc się do siadu.  Jego głos rozniósł się echem po lesie, zagłuszając szemranie potoku. Ich polanka. Tylko ich. Przychodzili na nią codziennie od tego felernego dnia w którym dowiedzieli się o pieczęci i przysiędze. Itachi leżący obok Uzumakiego na wilgotnej od rosy  trawie spojrzał rozbawiony na narzeczonego.
-Żartowałem. –Parsknął.- Nawet sharingan nie zmusił by cię do włożenia sukni. Chociaż ciekawie byś w niej wyglądał.
-Wstrętny dupek. –Warknął niezadowolony blondyn z powrotem układając się na trawie i na powrót obserwując fioletowe niebo, zmieniające swój kolor pod wpływem zachodzącego słońca. –Przez ciebie mama myśli że zakochaliśmy się w sobie bez pamięci i nie możemy  doczekać się ślubu.
-Przeze mnie? A kto mnie bił? –Zapytał ironicznie Uchiha.
-To było mnie do tego nie zmuszać. –Burknął blondyn.
-Jako mój narzeczony musisz się przyzwoicie ubierać. Zgodnie ze swoim statusem.
-Dobrze wiesz,  że nie o to mi chodzi.
-Poniosło mnie w tedy. Przepraszam.
-To był twój najlepszy przyjaciel a ty mu dałeś w mordę. Chyba nie mnie powinieneś przeprosić.
-Obrażał cię. Musiałem jakoś zareagować.
-Nie jestem dzieckiem. Poradził bym sobie. Z resztą słyszałem już gorsze rzeczy na mój temat.
-Ale teraz będziemy małżeństwem. Odpowiadam za ciebie i nie życzę sobie by ktokolwiek cię znieważał.
-Ech, znowu kodeks klanu Uchiha?
-Nie tylko. –Mruknął cicho,  prawdopodobnie do siebie Itachi, jednak nie na tyle cicho by nie usłyszał by go Naruto.
-Co masz na myśli? –Zapytał zdziwiony blondyn odrywając wzrok od nieba i przenosząc go na czarnowłosego.
-Po prostu cię polubiłem. I  mam zamiar cię chronić, nie tylko dlatego że będziesz moim mężem. Zależy mi na tobie i to jest powód mojego głupiego i dziecinnego zachowania. Nie kontroluję tego.-Naruto przez chwilę wpatrywał się w Uchihę bez słowa.
-To działa na moją korzyść. Nie będę miał gburowatego męża . –Parsknął śmiechem widząc zaskoczony wyraz twarzy Itachiego.


                                                          *************************
Pięć dni. –Pomyślał Naruto przekreślając kolejny numer dnia w kalendarzu czerwonym markerem. Z cichym westchnieniem odłożył go na biurko i rozejrzał się po pokoju w którym panował nienaganny porządek. A wszystko za sprawą Kushiny stwierdziła że jej zięć nie może przebywać w takim „burdelu” i mimo protestów syna sama zabrała się za sprzątanie, wyrzucając połowę skarbów syna.  Delikatne pukanie w drzwi przywróciło Naruto do rzeczywistości.
-Proszę.- Drzwi otworzyły się, a  w nich   stanął Minato.
-Śniadanie gotowe, chodź  bo mama już się niecierpliwi. –Mruknął z cierpiętniczą miną.
-Hai, hai. –Bez większego entuzjazmu, zszedł do kuchni za ojcem. Kushina zgromiła go wzrokiem gdy tylko przekroczył próg jej królestwa.
-Naruto ja rozumiem, że przeżywasz swoją pierwszą miłość, ale…
-Mamo!!! Ile razy mam ci powtarzać że nie jestem zakochany w Itachim? – Zaprotestował blondyn wpatrując się w matkę z rosnącą irytacją.
-Całowaliście się. –Stwierdziła z uporem rudowłosa.
-My się biliśmy, nie całowaliśmy. Przecież już ci mówiłem.
-Mówić to ty sobie możesz. Wiem co widziałam. –Naruto jedynie jęknął i opadł ciężko na krzesło przy stole.
-No pewnie. Mnie nigdy nikt nie słucha.- Minato siedzący obok spojrzał na niego z rozbawieniem.
-Ja cię słucham.
-Tak? To czemu tak się głupio uśmiechasz, co tato? –Spytał z ironicznym zainteresowaniem Naruto. Minato jedynie zachichotał jak nastolatka i schował się za gazetą, udając że zainteresował go jakiś artykuł.-Z wami nie da się normalnie rozmawiać. –Burknął niezadowolony Naruto, sięgając po kanapkę.         
                                              ***********************
-Itachi zostały tylko 4 dni, a ty i Naruto jeszcze w ogóle nie rozpoczęliście przygotowań. –Niezadowolony głos Fukaku Uchihy rozniósł się po pokoju docierając do uszu jego starszego syna. Itachi spojrzał obojętnie na ojca, nic sobie nie robiąc z jego rozdrażnienia. –Przed ślubem musi się odbyć rytuał przyjęcia do klanu nowego członka. Nie możemy lekceważyć tradycji naszego  klanu. Z resztą nie stworzyliście nawet listy specjalnych  gości, nie mówiąc już o innych sprawach związanych ze ślubem.
-Zapewniam cię ojcze, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Zdążymy ze wszystkim na czas. Jeszcze dziś zaczniemy pisać listę vipów. –Zapewnił głowę rodu Itachi . –Czy to wszystko? –Spytał zimno.
-A rytuał przyjęcia?
-Uzgodnię do dziś z Naruto. A teraz żegnam , mam coś do załatwienia. – Itachi nie czekając na pozwolenie opuścił gabinet ojca, zanim ten zaczął by protestować.  Z obojętnością wypisaną na twarzy wyszedł z rodzinnej rezydencji. Gdy ciepły letni powiew wiatru połaskotał go po twarzy, przystaną i spojrzał na czyste,  błękitne niebo. Jego usta same ułożyły się w lekki, ciepły uśmiech.
-Zupełnie jak jego oczy. –Mruknął cicho sam do siebie, po czym odrywając wzrok od nieba odbił się lekko od ziemi wyskakując na dach , zmierzając w stronę domu swojego narzeczonego.
                
                                                        **************************
-Uhhh musimy iść do tego przeklętego zakładu jubilerskiego?
-Naruto zostało tylko 3 dni a my nadal nie mamy zamówionych obrączek, chyba czas najwyższy, nie uważasz?- Itachi spojrzał na niego lekko unosząc lewą brew. Blondyn jedynie spojrzał  na niego ponuro.
-Wszyscy się na nas gapią. –Mruknął niezadowolony czując się jak okaz w zoo. Zakład najlepszego jubilera w Konoha znajdował się na głównej ulicy i Itachi mimo jego protestów zaciągnął   w samo centrum wioski.
-Niech cię gapią, nic mnie nie obchodzą ,ciebie też nie powinno.
-Ale to jest denerwujące.
-Nie marudź tylko chodź. –Mruknął Itachi łapiąc zaskoczonego  blondyna i ciągnąc do sklepu. Gdy weszli do środka, Naruto aż przystanął z wrażenia. Z każdej strony otaczały go złote lub srebrne cudeńka w szklanych gablotach. Bursztyn, perła i diament nie były tu czymś nadzwyczajnym.
-Witam. W czym mógłbym pomóc? –Ciepły głos odwrócił uwagę Naruto od biżuterii, kierując ją na pulchnego, łysiejącego 40-letniego właściciela  patrzącego na nich brązowymi oczyma ponad oprawkami czarnych okularów.
-Dzień dobry, chcielibyśmy złożyć zamówienie….
-Na obrączki jak mniemam. –Przerwał  Itachiemu właściciel z lekkim uśmiechem. –Oczywiście paniczu Uchiha, posiadam spory  wybór. Czy przynieść panicza wcześniejsze zamówienie?
-Hai, jeśli oczywiście już jest gotowe. –Właściciel kiwną lekko okrągłą głową i znikł za drzwiami prowadzącymi na zaplecze. Naruto spojrzał zdziwiony na narzeczonego.
-Wcześniejsze zamówienie?
-Dowiesz  się w swoim czasie. –Itachi uśmiechnął się tajemniczo, Naruto zmarszczył brwi niezadowolony odpowiedzią  już miał coś powiedzieć gdy wrócił właściciel niosąc w rękach malutkie złotobrązowe pudełeczko. Naruto zaciekawiony wbił w nie spojrzenie próbując odgadnąć co w nim  się znajduje, jednak nie dane mu było sprawdzić swej umiejętności widzenia przez opakowania, bo pudełeczko znikło w kieszeni Itachiego. Blondyn prychnął rozdrażniony.
-Jeśli chodzi o obrączki mamy duży wybór. –Naruto zirytowany odwrócił wzrok od kieszeni Itachiego wpijając spojrzenie w pulchnego sprzedawcę który pobrzękując  malutkim pękiem kluczy podszedł do jednej z gablot  szukając odpowiedniego kluczyka. Po chwili wyjął dwa futerały z mnóstwem złotych obrączek i postawił je na ladzie. –Który z wzorów pasował by paniczom najbardziej?
Naruto spojrzał na obrączki zaciekawiony i podszedł do lady przyglądając się im uważnie.
-Mogę zostawić wybór tobie? – Naruto odwrócił się zaskoczony słysząc pytanie narzeczonego.
-A ty…?
-Zdam się na twoje wyczucie gustu.- Stwierdził Itachi z lekkim uśmiechem. –Więc?- Namikaze z wahaniem spojrzał na obrączki i z zamyśloną miną przypatrywał się każdej po kolei.
-Ta. –Zdecydował biorąc do ręki jedną z nich.
-Doskonały wybór. Te obrączki  wchłaniają  odrobinę chakry partnera w momencie przysięgi małżeńskiej. Wspaniały model. –Zachwalał właściciel.
-Dobrze. Proszę na pojutrze przygotować je do odbioru, a rachunek proszę przesłać na konto klanu Uchiha. –Zadecydował Itachi ciągnąc oszołomionego blondyna do drzwi sklepiku.
-Hai.
                             ***************************************
-Czemu mi pozwoliłeś wybierać obrączki?
Znów leżeli na polance obserwując zachód słońca. Powoli stawało się to ich małym , codziennym rytuałem.
-Ja wybrałem dom, ty obrączki. To chyba sprawiedliwe rozwiązanie , nie sądzisz?
-Ale nasz dom jest piękny.
-Obrączki również, wychodzi na to że mamy podobne gusta.
-Z tobą nie da cię rozmawiać. –Burknął niezadowolony blondyn. Uchiha parsknął cicho rozbawiony, nagle podniósł się z ziemi. –Co robisz?
-Wstań. –Krótkie polecenie zdziwiło blondyna, jednak bez sprzeciwów posłusznie podniósł się i stanął naprzeciwko Itachiego. Ku jemu zaskoczeniu Itachi klęknął i wyjął z kieszeni złoto-brązowe pudełeczko. –Naruto Namikaze-Uzumaki. Wiem że to spóźnione pytanie ale… Wyjdziesz za mnie?
Naruto wpatrywał się w niego jakby co najmniej wyrosła mu druga głowa.
-Dajesz mi pierścionek zaręczynowy?
-Aktualnie to nic ci nie daje tylko pytam.
-To pytanie jest bez sensu, ale tak wyjdę za ciebie. –Odpowiedział  Itachiemu Naruto z lekkim uśmiechem.  Uchiha jedynie pokręcił z niedowierzaniem głową i wstając podał paczuszkę blondynowi. –Ale tak na serio, pierścionek zaręczynowy?
-Coś się uparł na ten pierścionek? Otwórz i sam zobacz. –Naruto spojrzał na niego podejrzliwie po czym otworzył tajemnicze pudełeczko. Ku jego zdziwieniu w środku nie było żadnego pierścionka.

1 komentarz: