Ostrzeżenie

UWAGA!!!

Jest to blog o tematyce YAOI czyli miłości męsko-męskiej. Są (lub będą) opisane sceny erotyczne, ale także przeżycia, uczucia bohaterów itp. Jeśli w jakikolwiek sposób jego treść Cię obrzydza, nie podoba się i chcesz to "hejtować" zamiast pomóc w przyszłych rozdziałach to sobie odpuść i za pomocą ładnego, zaczarowanego krzyżyka wyjdź z bloga bez zbędnych nieprzyjemności.

niedziela, 11 grudnia 2011

Rozdział VI -"Przygotowania"

                                       
                                        
-Kolczyki?- Naruto spojrzał zaskoczony na czarnowłosego.  Jednak ten tylko wzruszył ramionami.
-Mogę je oddać i kupić ci pierścionek jak chcesz.
-Nie! Są śliczne, tylko…
-Tylko?
-Nie mam przekłutych uszu? - Itachi widząc rozbrajającą minę narzeczonego mimowolnie się uśmiechnął.
-Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby je przekuć. - Blondyn  niepewnie przeniósł wzrok z niego na pudełeczko z malutkimi herbami klanów.
-No chyba, że się boisz? - Mruknął prowokująco Itachi widząc wahanie na twarzy narzeczonego. Jednak sekundę później zmarszczył brwi, gdy Naruto spojrzał mu prosto w oczy z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Oczywiście, że się nie boję. Jednak dlaczego tylko ja mam nosić prezent zaręczynowy? - Widząc pytające spojrzenie  Itachiego uśmiechną się zwycięsko. -Kolczyki są dwa. Starczy i dla ciebie. - Oświadczył chytrze.
-Uzumaki, masz zamiar chodzić z jednym kolczykiem w uchu? -  Spytał rozbawiony Uchiha.
-A żebyś wiedział.  Ale z tym odpowiednim.
-Odpowiednim?
-Ja będę nosił ten z herbem klanu Uchiha, a ty z herbem Uzumakich. - Itachi pokręcił jedynie rozbawiony głową  i wziął od narzeczonego malutkiego kolczyka z czerwoną spiralą.
-Kombinujesz Uzumaki, kombinujesz. - W odpowiedzi dostał jedynie zadowolony uśmiech blondyna.

                                          *******************

-Itachi! Masz gości! - Głos Mikoto rozniósł się uchem po rezydencji Uchiha. Itachi odłożył czytany przez siebie zwój na regał i wyszedł z pokoju. Kto u licha przylazł o tej porze? Warknął w myślach podświadomie łapiąc się za czerwoną spiralę zdobiącą jego ucho. Naruto? Jednak stając w drzwiach salonu nie zobaczył roztrzepanej czupryny na którą tak bardzo liczył.
-Czego ? -  Warknął wrogo.
-Itachi ja.. Nie wiem co we mnie wstąpiło… Wtedy w knajpie. Gomen!. - Ardon patrzył na niego niepewnie. Jednak na Itachim nie zrobiło to zbytniego wrażenia.
-Nie za bardzo mnie to obchodzi Marloy. - Warknął Uchiha patrząc na dwójkę przybyłych wyniośle. -Jeśli to wszystko to żegnam. - Odwrócił się z zamiarem wyjścia.
-Itachi nie traktuj nas jak wrogów. My rozumiemy że jest ci ciężko. - Głos Sol podziałał na niego jak paralizator.
-My wiem, że zostaliście zmuszeni. - Brunet odwrócił się gwałtownie uważnie lustrując  twarz dziewczyny.
-Niby skąd?
-Znamy cię nie od dziś stary. Wiem, że zachowałem się jak ostatni cham , ale nic nie mogę poradzić na to, że mam mniejszy iloraz inteligencji niż ty i Sol. - Ardon posłał Itachiemu niepewny, głupkowaty uśmiech.  Itachi przyjrzał mu się uważnie.
-Chcemy tylko pomóc. - Sol również nie dawała za wygraną. Itachi jedynie westchnął i odwrócił się.
-Chodźcie za mną. - Mruknął jedynie, nie widząc dwóch pełnych ulgi uśmiechów, które posłała mu dwójka shinobi. Bez słowa ruszyli za nim. Dopiero gdy dotarli do pokoju Uchihy, Sol odważyła się odezwać.
-Więc? Jak i kto was zmusił? Może powinniście zgłosić to Hokage? - Itachi jedynie podszedł po okna i oparł się plecami o parapet wbijając wzrok w przyjaciółkę.
-Sol ma rację. Yondaime na pewno coś poradzi, przecież  Naruto to jego jedyny syn. A jako kage ma wpływ na twojego ojca. - Poparł dziewczynę Ardon, wywołując prychnięcie ze strony Uchihy.
-Może i by wasz doskonały plan zadziałał.  Ale Yondaime doskonale o wszystkim wie.
-Nani?! To Hokage-sama was zmusił?!
-Ciszej, idioto. - Syknęła Sol piorunując rudzielca wzrokiem. -Nawet jeśli Yondaime-sama nam nie pomoże to i tak coś wymyślimy. Pomożemy wam, wydostać się z tego bagna.
-Tylko, że my nie potrzebujemy pomocy, Sol. W ogóle nie wiem skąd ci przyszedł do głowy taki pomysł. - Mruknął lekceważąco Itachi.
-Nani? Przecież zostaliście zmuszeni? - Ardon wlepił spojrzenie w bruneta, jednak po chwili pokiwał głową ze zrozumieniem. -Spóźniliśmy się ? Już to załatwiłeś?
-Nie.- Krótka odpowiedź znów zbiła z tropu rudowłosego.
-Więc czemu do chommhmmm…
-Mówiłam ciszej idioto! - Syknęła Akume odrywając dłoń od ust Ardona, który spojrzał na nią z wyrzutem.
-Ponieważ i tak nie da się z tym nic zrobić, a my już się z tym pogodziliśmy. -  Głos Itachiego oderwał ich od walki na spojrzenia. -I jeśli to już wszystko, to naprawdę lepiej będzie jeśli już wyjdziecie.
-Dobrze, ale wiedz, że możesz na nas liczyć. W razie czego. - Sol spojrzała mu pewnie w oczy, jednak ten jedynie kiwną głową. Ta westchnęła i bez słowa wyszła z pokoju, Ardon ruszył za nią jednak w drzwiach odwrócił się ostatni raz.
-Nie utoń w tym bagnie, stary.- Mruknął tylko, po czym zniknął za drzwiami. Itachi ciągle patrzył pustym wzrokiem w drzwi, jednak sekundę później jego oczy zabłysły, a usta ułożyły się w lekki uśmiech.
-To będzie fajna przygoda, prawda Naruto? - Spytał bezgłośnie wpatrując się przez okno na zachód słońca. Jeszcze tylko jeden dzień do rozpoczęcia przygody. 


                                          ************************

-Ale co to w ogóle jest? - Szli właśnie w kierunku dzielnicy Uchiha, uparcie ignorując ciekawskie spojrzenia przechodniów. Ich jutrzejszy ślub był numerem jeden w sąsiedzkich plotkach.
-Już ci mówiłem , rytuał przyjęcia do klanu.
-To już zrozumiałem, ale na czym on polega? - Jęknął niecierpliwie Naruto wbijając niebieskie tęczówki w narzeczonego.
-Ojciec i rada klanu nałożą na ciebie kilka pieczęci i po sprawie.
-Tylko pieczęcie? - Dopytywał się podejrzliwie blondyn, Itachi jedynie westchnął po czym otoczył niebieskookiego ramieniem, wywołując głośniejszą falę szeptów wokół nich.
-Nie zjedzą cię, ani nie złożą w ofierze. Wytłumaczył cierpliwie brunet. Chyba? - Dodał po chwili.
-Dupek. - Warknął zirytowany blondyn odpychając ramię ironicznie uśmiechniętego Uchihy.
-O nie bój się. Na pewno nic ci innego nie zrobią. Za bardzo boją się twojego ojca. - Naruto spojrzał na niego wrogo.
-Jak już to bardziej powinni bać się mojej mamy. - Wymamrotał
-Nie wykluczone. - Parsknął rozbawiony Uchiha, ponownie otaczając narzeczonego ramieniem gdy skręcili w ulice klanu Uchiha. 


                                         **************************
Leniwie uchylił powieki, próbując się wyrwać z objęć Morfeusza. Jednak miękkość poduszek wcale mu w tym nie pomagała.  Ospale podniósł wzrok na stojący na szafce nocnej budzik. 5.06? Po co u licha ustawiłem alarm tak wcześnie? Pomyślał patrząc na piszczący przedmiot z rosnącą irytacją.  A niech se piszczy. Mruknął w myślach zamykając oczy i przewracając się na drugi bok.
-Uchhh kuso. - Syknął podrywając się gwałtownie z pościeli, czując palący ból na lewym biodrze. Zły podwinął koszulkę i spojrzał na centrum bólu, gdzie na zaczerwienionej skórze, widniał maleńki symbol klanu Uchiha.
-Niech ich szlak, musieli mi to paskudztwo nałożyć. Nie dość, że ślub to jeszcze to. - Warknął zły gramoląc się z łóżka i kierując się w stronę łazienki. Nagle zamarł z ręką na klamce.
-KUSOOO! ŚLUB!  - Gdy po posiadłości Namikaze rozniósł się dziki krzyk, Kushina jedynie uśmiechnęła się krojąc warzywa.
-Obudził się. - Mruknęła w stronę siedzącego przy stole męża.
-Słyszałem. - Parsknął jedynie, podnosząc się z krzesła. - Zajrzę do niego. - Mruknął na odchodnym wychodząc z kuchni. Rudowłosa spojrzała w ślad za nim i parsknęła śmiechem wyobrażając sobie poranną minę Naruto. Jak ona kochała ich nieprzewidywalnego syna.

                                                        ********************
-Ależ Itachi-kun, nie możesz zobaczyć panny młodej podczas przygotowań do ślubu. -Kushina z głupim uśmieszkiem pouczała młodego Uchiha, nie pozwalając mu wejść do domu.
-NIE JESTEM ŻADNĄ PANNĄ!. - Ryk który rozniósł się po rezydencji Namikaze śmiało mógłby konkurować z rykiem lwa. Itachi spojrzał na rudowłosą z satysfakcją.
-Widzi pani? Nie pasujemy do tej reguły. Więc mogę wejść?
-Oczywiście, że nie. I proszę mów mi mamo, Itachi-kun. Gdy mówisz do mnie pani czuję się staro. - Odbiła piłeczkę Kushina, uraczając przyszłego szwagra słodkim uśmieszkiem.
-Ależ oczywiście. Mamo. Ale mi naprawdę zależy na rozmowie z Naruto.
-Nie martw się przed wami dłuuuga noc. - Oświadczyła lekko Kushina.
-MAMO NIENAWIDZĘ CIĘ!
-Też cię kocham synku! Zaraz do ciebie przyjdę! - Odkrzyknęła rudowłosa, wpatrując się oczekująco w Itachiego, który skapitulował.
-Eee to życzę owocnych przygotowań. - Wydukał niemal kuląc się pod wszystko wiedzącym spojrzeniem Kushiny.
-ZDRAJCA!
-Do zobaczenia w kościele Itachi-kun. - Drzwi zamknęły się tuż przed jego nosem. Ze zrezygnowaniem westchnął i wyszedł  na ulicę, kierując się w stronę dzielnicy swojego klanu. Lecz po kilku krokach odwrócił się i rzucił współczujące spojrzenie w stronę okna pokoju młodego Namikaze. 


                                          **************************
-Kawaii!
-Mamo, przysięgam że cię zabiję.- Wycedził przez zęby Naruto.  Stojąc na  środku pokoju w śnieżnobiałym kimonie, które podobnie jak to od Itachiego zakrywało klatkę piersiową , lecz na pierwszy rzut oka widać było że jest o niebo droższe. Śnieżnobiały jedwab , obszyty srebrną nicią doskonale leżał na drobnym blondynku, połyskując delikatnie w świetle słońca. Minato patrzył z uznaniem na syna.
-Na tobie o niebo lepiej to wygląda. - Stwierdził ignorując piorunujący wzrok syna.
-Ten rodzaj kimon, najlepiej pasuje do postury państwa syna. Jest wprost stworzone dla niego. - Stwierdziła krawcowa z zadowoleniem przyglądając się efektom swojej pracy.
-Wyglądasz bosko, synku. Na pewno nie chcesz makijażu? - Spytała niewinnie Kushina.
-Nawet się nie waż , mamo. - Warknął Naruto.
-No dobrze już dobrze. - Mruknęła kapitulując. Minato jedynie się uśmiechnął. Nie daleko spada jabłko od jabłoni. Naruto uporem przewyższa nawet Kushinę. Pomyślał rozbawiony obserwując swoją małą rodzinę.
-Więc ile płacę? - Zwrócił się do krawcowej, czekającej na zapłatę.

                                                        *************************

Ohayo, wiem że was wkurzyłam ^^ Ale kto wie co to liceum to powinien zrozumieć. Tak czy inaczej jeszcze raz  Gomenasai.
Chciałabym też podziękować trzem kochanym dziewczynom. Okami, Lili  i Nami. Wielkie pokłony w pas za pomoc i wsparcie. Gdyby nie wy to nie wróciła bym już na bloga. Arigato.

2 komentarze:

  1. UWIELBIAM,KOCHAM,UWIELBIAM itp. Dopiero teraz zauważyłam nową notkę. Jak zawsze jest niesamowita. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na nexta XD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam bardzo zawiedziona, że przestałaś dodawać notki na tamtym blogu i byłam pewna, że go opuściłaś... Ale dziś weszłam na niego (chociaż powiadają, że nadzieja matką głupich). Bardzo mnie ucieszyła wiadomość, jaką zastałam XD
    Jeśli pomoże ci to w prowadzeniu bloga to cieszę się, że został przeniesiony. A tak poza tym, przecież (chyba) jesteś tylko człowiekiem. W pełni to rozumiem.
    A co do notki- świetna jak zawsze. XD Tylko mogłaby być troszkę dłuższa... :P

    OdpowiedzUsuń