Ostrzeżenie

UWAGA!!!

Jest to blog o tematyce YAOI czyli miłości męsko-męskiej. Są (lub będą) opisane sceny erotyczne, ale także przeżycia, uczucia bohaterów itp. Jeśli w jakikolwiek sposób jego treść Cię obrzydza, nie podoba się i chcesz to "hejtować" zamiast pomóc w przyszłych rozdziałach to sobie odpuść i za pomocą ładnego, zaczarowanego krzyżyka wyjdź z bloga bez zbędnych nieprzyjemności.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział VIII - "Przyjaźń a nienawiść"

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!


Świąt Wielkanocnych z marzeń i snów codziennych,
Jajka smacznego, kolorowego i odpowiednio ściętego,
Dyngusa mokrego, po pachy uradowanego i wesołego,
Spokoju, radości i dużo odporności przy napływie gości!



                                       Przyjaźń a nienawiść...
                                                                                        
-Zapłacisz za to przeklęty demonie. – syknął młody Uchiha sięgając po leżący koło niego nóż.
-Przestańcie. To nie czas ani miejsce na wasze sprzeczki. –warknął Shikamaru stając pomiędzy przyjaciółmi.
-Spieprzaj Nara. Zrobię coś co Yondaime powinien zrobić już na samym początku. Zabiję tego  potwora!!! –ryknął Sasuke, omijając młodego Narę i rzucając się na Naruto. Kilka kropel krwi ubrudziło śnieżnobiałe kimono pana młodego. Potem wszystko spowiła ciemność.
                                               *********************************
-Pięknie wyglądaliście razem przed ołtarzem. –głos pani Namikaze przywrócił go do rzeczywistości. Lekko zdezorientowany spojrzał na swoją teściową. Jej soczyście zielone oczy przyglądały mu się z iskierkami rozbawienia i zadowolenia. Jego brwi mimowolnie powędrowały do góry w akcie zdziwienia. Przez ciebie mama myśli że zakochaliśmy się w sobie bez pamięci i nie możemy  doczekać się ślubu. Uśmiechnął się lekko zauważalnie przypominając sobie słowa Naruto. To dlatego matka Naruto wygląda jak kot, który właśnie upolował tłustą mysz. – pomyślał, całą siłą woli powstrzymując się od parsknięcia śmiechem.
-Taak. Wbrew wszystkiemu pasujecie do siebie. – Mikoto uśmiechnęła się lekko do syna. Fugaku zmierzył obie kobiety wzrokiem i prychnął pobłażliwie.
-Baby..
-Gomen. Chyba się przesłyszałam. Fugaku. Mógłbyś powtórzyć? – spytała spokojnie Kushina jednocześnie wbijając w Uchihę jadowite spojrzenie. Fugaku chrząknął, mamrocząc coś pod nosem.  –Słucham?
-Mówiłem, że macie rację. – burknął patrząc wszędzie tylko nie na Kushinę, która uśmiechnęła się zwycięsko. Minato  wymienił z Mikoto rozbawione spojrzenia. Itachi obserwując całą czwórkę westchnął cicho. Ich zachowanie było takie.. ciężkie i upierdliwe. Kushina wbiła w niego spojrzenie.
-A gdzie twój….
-ITACHI!!! –krzyk Ardona przerwał jej w połowie zdania. Młody Uchiha odwrócił się patrząc na nadbiegającego przyjaciela z irytacją.
-Czy ty nawet na weselu nie umiesz się zachować? – syknął gdy rudzielec  zatrzymał się przed nim dysząc z wysiłku.
-Szy.. Szybko..musi…musisz… iść!
-O czym ty bredzisz?!
-Kłopo..ty….no..cho..dź  -Wydyszał Marloy łapiąc Itachiego i ciągnąc go na siłę w stronę domu weselnego.  Gospodarze przyjęcia  patrzyli jak obaj znikają za drzwiami budynku.
-Ach, ta dzisiejsza młodzież. – Westchnął Minato, Kushina zerknęła na niego, wzruszyła ramionami i zamaszystym krokiem odeszła w stronę gości.
                                           ************************************

-Powiesz mi w końcu o co ci chodzi do cholery? – warknął rozdrażniony Itachi próbując się wyrwać ze stalowego uścisku rudzielca. Jednak Ardon również nie dawał za wygraną, wytrwale ciągnąc przyjaciela za sobą.
- Naruto i Sasuke.
-Co Naruto i Sasuke?
-Pobili się. – Nagłe szarpnięcie zabrało Ardonowi resztki równowagi i o mały włos nie wyrżną jak długi na podłodze. Zirytowany odwrócił się do przyjaciela. –Co ty..
-Że co zrobili? –syknął Uchiha, a Marloy mimowolnie cofnął się o krok do tyłu, puszczając nadgarstek Itachiego. Zły Itachi to niebezpieczny Itachi.
 -No ten… bo.. …chyba..czyli… Sasuke rzucił się na Naruto z nożem, no i ….
-Gdzie on jest? –przerwał mu Itachi.
- Sasu..
-Naruto. GDZIE. JEST. NARUTO. – Ardon odskoczył on niego jak oparzony gdy oczy Uchihy zabłysły czerwienią.
-W łazience na drugim piętrze. –mruknął szybko rudzielec. Itachi bez słowa ruszył szybkim krokiem w stronę schodów. –Ale się porobiło. –stęknął Marloy po czym ruszył za przyjacielem.

                                                   ******************************
-Asssst. Szczypie.
-Muszę ci to przemyć wodą utlenioną, inaczej  wda się zakażenie. – mruknęła Sol, delikatnie obmywając szramę na szyi blondyna. –I tak miałeś dużo szczęścia. Jeszcze kilka milimetrów i ostrze uszkodziło by tętnicę.
-Skąd miałem wiedzieć że ten idiota będzie chciał się bić. Nic mu nie zrobiłem. Gadałem jedynie z przyjaciółmi. – burknął nadąsany Naruto wpatrując się w widok za oknem. –A tak w ogóle to dzięki. –Sol zerknęła na niego i uśmiechnęła się lekko.
-Nie ma za co. A tak w ogóle to mam na imię Sol. Sol Akane.
-Naruto. Ale to już pewnie wiesz.
-Hai. Przez te dwa tygodnie głośno o was było. Z resztą jesteś przecież synem naszego Hokage.
-No, to chociaż znasz mnie z tej innej strony. –mruknął niechętnie Naruto. Sol przyjrzała mu się uważnie.
-Masz na myśli Kyuubiniego? –Uśmiechnęła się smutno. – Nie zmienisz tego że jest w tobie zapieczętowany. Ale nie musisz się od razu przejmować takimi pierdołami jak piepr*enie ludzi którzy nie  posiadają uczuć.
-Dlaczego ty..
-Chodzę już trochę już po tym świecie. Widziałam wiele i wiem że ci którzy nie akceptują innych są nic nie warci. Każdy widzi tylko czubek własnego nosa. Są żałośni. Natomiast ci poniżani zazwyczaj są ciepłymi i delikatnymi ludźmi. Wolę przyjaźnić się z nimi niż z bezdusznymi ludźmi.
-Arigato. –Naruto ciepło spojrzał na blondynkę na co ona mrugnęła do niego.
-Nie ma za ….
BUM!!!!
-Nic ci nie jest?!  - Huk otwieranych drzwi i nagły krzyk sprawił że Naruto z głośnym plaśnięciem wylądował na podłodze. Sol odwróciła się w kierunku sprawcy zamieszania.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Itachim? – wyksztusiła zaszokowana gdy zobaczyła jak młody Uchiha podbiega do męża i dokładnie go ogląda. Gdy zauważył głęboką szramę na szyi Naruto zaklął .
-Nie wygłupiaj się tylko go wylecz. –warknął na nią Itachi. Blondyn zerknął na niego i delikatnie wyrwał się z jego uścisku.
-Nie trzeba. Kurama już się tym zajął.
-Ale…
-Nie panikuj. Nic  mi nie będzie. –mruknął lekceważąco Naruto. Itachi westchnął i ujął twarz blondyna zmuszając go by spojrzał mu prosto w oczy.
-O co poszło?
-Żebym to ja jeszcze wiedział. –prychnął zirytowany.
-Naruto….
-No, naprawdę. Rozmawiałem tylko z Kibą i Shiką, kiedy Sasuke się przyczepił i zaczął coś nadawać o honorze i  obrażać moich rodziców. Więc go popchnąłem. Należało mu się. –Sol odwróciła się do Ardona który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Wszystko już pod kontrolą. Posprzątałem już ten bałagan na dole, a gościom wmówiłem, że to było przedstawienie. Ci dwaj, chyba Nara i Inuzuka przenieśli Sasuke do jego pokoju. –Zameldował.
-Chociaż tyle. –mruknęła cicho Sol.
-Przenieśli?
-Uśpiłem go gdy zaatakował Naruto. Trochę za późno, ale… -wyjaśnił rudzielec.
-Arigato – przerwał mu Itachi. –Arigato wam obojgu.
-Spoko. Przecież mówiłem, że ci pomożemy. –wyszczerzył się do niego Ardon. Naruto uśmiechnął się lekko patrząc na trójkę przyjaciół. Chociaż to wróciło do normalności. O co chodziło Sasuke?
                                                                   **********************
-Uhhh nareszcie koniec. –Mruknął zadowolony blondyn rzucając się na łóżko w pokoju Itachiego. Sam właściciel pomieszczenia zamknął drzwi jednocześnie poluzowując krawat. Z lekkim uśmiechem spojrzał na rozłożonego na łóżku męża.
-Akurat z tym się zgodzę. Mieliśmy dziś wyjątkowo dużo atrakcji. –mruknął Itachi zdejmując garnitur. Naruto odkręcił głowę by spojrzeć na współmałżonka.
-Gniewasz się?
-Nie mam za co. –westchnął Itachi  zamykając szafę w której powiesił garnitur. –Ta rewolucja z Sasuke nie jest twoją winą. Muszę z nim porozmawiać.
-Ale.. Nie rozumiem o co mu chodziło. Zawsze  był draniem, ale to… Jeszcze nigdy nie widziałem tyle nienawiści w jego oczach co dzisiaj. Nie wiem co zrobiłem  nie tak…
-Nie przejmuj się tym. –powiedział Itachi siadając na łóżku obok nóg męża. –Wina nie leży po twojej stronie. Bądź taki jaki jesteś i nie przejmuj się moim głupim młodszym bratem. Porozmawiam z nim i już więcej nic podobnego się nie wydarzy.
-Dobrze chociaż że rodzice o niczym się nie dowiedzieli. Ale by była jazda. –mruknął Naruto chcąc zmienić temat. Itachi parsknął.
-Krwawa Habanero znowu w akcji.
-Taaa, brrrr wole o tym nie myśleć. –blondyn wzdrygnął się i podniósł do siadu. – Więc? Co robimy? –Itachi z całych sił walczył sam ze sobą jednak lubieżny uśmieszek i tak wpłynął na jego usta.
-Kochanie, a co robi się w noc poślubną?

**********
Yes, yes, yes!!!! Wyrobiłam się. Rozdział trochę krótki, ale spróbuję dodać następny jak najszybciej. Max za dwa tygodnie. Papa

4 komentarze:

  1. Jesteś wreście !!
    Sasuke ty mały... !!
    Z nożem ... Dobrze że nic się poważnego nie stało Z Naru :P
    Itachi ... Ten teks mnie powalił ,,-Kochanie, a co robi się w noc poślubną?''
    Nie mogę się doczekać!!
    Życzę dużo weny XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebista nocia !! < 3 Kyyyaaa !! *o* pisz następną i jakie 2 tyg. ?! ja sie pytam ... J A K I E D W A T Y G O D N I E ?!?!? jak wejde przez ekran to napiszesz od razu 50 rozdziałów ! -.-' xD . Czekam na następną < 3 pisz szybko bo masz zajebisty talent do pisania tego opowiadania *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. I jednego nie pojmuje ... jak mogłaś zakończyć rozdział w takim momencie ? ^.- ja jednak wejde przez ten ekran do cb ! =.= xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahah tekst Itasia mnie rozwalił XD kocham ♥ ~Arnuka

    OdpowiedzUsuń