-Nadęty dupek. –warknął Naruto siadając na łóżku,
jednak w odpowiedniej odległości od męża. –Czyli? Co będziemy robić?- Itachi
jedynie westchnął i wyjął z pod łóżka kartonowe pudło. Brwi blondyna zniknęły
za przydługą grzywką, gdy jego mąż zaczął wyjmować ze schowka opakowania gier.
–A to co?
-Nie widać ? Gry planszowe i karty.
-Ale… po co to?
-Gry planszowe zazwyczaj służą do rozrywki. Ich zasad…
-Itachi z głupią miną, rozpakował pierwszą lepszą grę jednocześnie tłumacząc
zdezorientowanemu blondynowi, do czego one służą.
- Nie rób ze mnie idioty. Pytam po co ci one tu
potrzebne. – zirytował się blondyn.
-Do grania.
-Itachi….- Mąż spojrzał na niego rozbawiony.
-No chyba nie sądziłeś, że będziemy spać w tak
wyjątkową noc.
****************
-Więc może mi w końcu wyjaśnisz, co to za szopkę odwalałeś wczoraj. –
Warknął zirytowany Itachi lustrując wzrokiem rozwalonego na łóżku brata. Ten
jednak zbył go jedynie pogardliwym prychnięciem. –Posłuchaj mnie gówniarzu..
-Zamknij się do cholery i wracaj do swojego Narusia. – Wysyczał Sasuke
gromiąc brata spojrzeniem. –Nie mam zasranego obowiązku słuchania twoich
durnych kazań.
-Masz gówniarzu… I NIE PRZERYWAJ MI KIEDY DO CIEBIE MÓWIĘ!!!! Naruto
jest moim mężem i masz się do niego zwracać z należytym szacunkiem. Rozumiemy
się?
-W dupie mam ciebie i jego. Nie będę szanował żadnej dziwki! –Wrzasnął
młodszy Uchiha podrywając się z łóżka jednak, sekundę później wylądował na
podłodze obok niego. Noga Itachiego brutalnie uciskała jego szyję, blokując
dostęp powietrza do płuc.
-Nigdy więcej nie waż się tak o nim mówić. –Syknął Itachi pochylając
się nad bratem. –Jeszcze raz taki numer, a zabiję cię. –Dwa czarne tunele
błysnęły groźnie, powodując dreszcze u młodszego brata. –Mam nadzieję, że się
zrozumieliśmy. Saranoya. –Brak tlenu sprawił, że słowa Itachiego i trzaśnięcie
drzwi dotarły do niego z opóźnieniem. Łzy upokorzenia i bezsilnej złości,
powoli spływały po jego policzkach.
-Zapłacisz mi za to Uzumaki. Zapłacisz mi za to wszystko co mi
odebrałeś.
***
-Nie chodzi mi o te róże tylko o osobę która te kwiaty przyniosła.
-O Kakashiego? A co z nim jest nie tak? – Minato zerknął na syna znad
papierów.
-Tatooo, jakbyś sam nie wiedział. On jest gorszy od Ero-senina. –Jęknął
Naruto opadając na fotel stojący naprzeciwko biurka Yondaime.
-Synku, Kakashi jest jaki jest, ale nie możesz własnego nauczyciela
wyrzucać przez okno. –Pouczył syna Namikaze, jednak iskierki rozbawienia w jego
oczach całkowicie psuły efekt.
-To nie ja. To Itachi. –Usprawiedliwił się Naruto udając pokrzywdzonego faktem, że ojciec oskarża go o
coś takiego.
-Itachi? –Powtórzył Hokage ze zdziwieniem malującym się na twarzy,
jednak nie minęła chwila a zamieniło się ono w rozbawienie. –To co wyście tam
robili, że nawet Itachi stracił panowanie nad sobą?
-TATO!!!! NAWET TY…. – Wrzasnął zbulwersowany blondyn, gdy nagle drzwi do gabinetu kage otworzyły
się, a do pomieszczenia weszła Kushina. Gdy tylko zobaczyła swojego jedynaka
wręcz rzuciła się na niego.
-No, Naru-chan? Jak tam noc? –Zaświergotała mu do ucha wesoło.
-Jak ja was nie cierpię. – Wyjęczał Naruto zagłuszony jednak przez
śmiech Hokage i jego małżonki.
***
-Wróciłem! – Krzyknął w głąb domu, zdejmując buty. Odpowiedziała mu
cisza. Ruszył do sypialni zaglądając po drodze do kuchni i salonu. –Naruto!? –Jednak
i tym razem nie usłyszał odpowiedzi, sypialnia była pusta. Zmarszczył brwi
wpatrując się tępo w łóżko męża. Nagłe trzaśnięcie drzwi wyrwało go z
otępienia, odwrócił się w stronę drzwi wejściowych. Blondyn jak gdyby nigdy nic
odkładał właśnie klucze na półkę wieszaka.
– Gdzie byłeś? – Spytał brunet dokładnie lustrując sylwetkę Naruto, ten
jednak wzruszył ramionami i wszedł do kuchni. –Hej ! –„Ignorowany Uchiha to nie
dobry Uchiha” przeszło przez myśl Uzumakiemu gdy Itachi ruszył za nim.
-Oj czepiasz się. U rodziców byłem. –Burknął blondyn nalewając sobie
soku do szklanki, Itachi oparł się o futrynę
wpatrując się w męża oczekująco.
–No co?
-Czekam na ciąg dalszy.
-Jaki znowu ciąg dalszy, dattebayo?
-Normalny.
-O co ci znowu chodzi?
- Wróciłeś od rodziców i jesteś naburmuszony…
-A co nie wolno mi? Muszę być wiecznie szczęśliwy , czy co?
-Chcę tylko wiedzieć dlaczego masz taki humor, nic więcej.
-Oj, bo znowu się nabijali ,
dattebayo. – Naruto wbił wzrok w blat szafki, a jego policzki pokryły się delikatnym
różem.
-Rodzice? –Blondyn jedynie kiwnął głową nie patrząc na męża.- Dokuczają
ci bo cię kochają, przecież nie chcą cię skrzywdzić…
-Bla bla bla, skończyłeś ? –Spytał ironicznie mijając Itachi’ego w
drzwiach, lecz ten jedynie uśmiechnął się lekko.
-Kiedyś zrozumiesz, skarbie.- Stwierdził tonem wszechwiedzącego mędrca.
-Oczywiście…. staruszku. –Po domu rozniósł się cichy huk uderzenia
kluczy o drzwi, a zaraz po nim przytłumiony śmiech syna Yondaime. –Pudło,
staruszku. Czyżby wzrok zaczął cię zawodzić? To pierwsza oznaka starzenia.
-Muszę cię rozczarować,
smarkaczu! Trafiłem prosto w środek twojego czoła! –Odkrzyknął Itachi wracając do kuchni.
-Muszę cię rozczarować, staruszku! Trafiłeś w drzwi!
-Za którymi się schowałeś, tchórzu!
-Kogo nazywasz tchórzem, łasico?! –Wrzasnął Naruto z rozpędem wpadając
do kuchni, niestety zahaczył rękawem bluzy o klamkę i widowiskowo wyrżną orła,
zwalając męża z nóg. Dosłownie.
-Czy ty próbujesz mi coś powiedzieć, kochanie? –Wyszeptał Itachi patrząc na blondyna znacząco, Naruto zamrugał
oszołomiony wywrotką , jednak szybko wstał gdy zdał sobie sprawę w jakiej
pozycji się znajdują. –O? Już nie masz ochoty na szybki numerek na kuchennej podłodze?
-Zboczeniec. –Syknął dziedzic Yondaime i zwiał do swojej sypialni.
-Najpierw sam zaczynasz, a później uciekasz i skazujesz mnie na
samoobsługę! Nie ładnie tak! –Krzyknął do niego Itachi powoli podnosząc się z
podłogi.
-ZAMKNIJ SIĘ! -Ryknął Naruto –Poza
tym kto mówił o samoobsłudze! Masz
jeszcze Kakashiego-sensei!
-No wiesz co?! Dla własnego męża serca nie masz?!
-Nie, kiedy jest on zboczeńcem! Poza tym Hatake jest bardziej doświadczony!
-Muszę cię rozczarować, ale wolę twój niebieskie niewinne oczęta!
-Dupek!! –Wrzasnął Naruto wychodząc z sypialni i szybkim krokiem
kierując się w stronę drzwi wyjściowych.
-A ty dokąd?
-Do Iruki-sensei! On jedyny w tej wiosce jest normalny. –Prychnął
blondyn
-Może pójdę z tobą?
-Jeszcze czego. –Syknął Naruto zatrzaskując za sobą drzwi.
-No więc chata wolna. –Stwierdził Itachi wpatrując się przez chwilę w
klamkę, jednak po chwili na jego ustach pojawił się cwany uśmieszek, a on
sam zacierając ręce poszedł do sypialni
męża.
***
W gabinecie Hokage panowała śmiertelna cisza. Dwóch shinobi siedziało
przy biurku naprzeciwko siebie mierząc
się wzajemnie wzrokiem.
-Mówiłeś, że ślub wystarczy. –Syknął Minato jednocześnie przerywając
nieprzyjemną ciszę.
-Bo sam tak myślałem. W zwoju było wspomniane o połączeniu dwóch rodów,
zinterpretowałem to jako małżeństwo. Obaj ją mężczyznami więc dziecko
wykluczyłem. –Burknął Fugaku
-Więc po co do cholery mają uprawiać sex?! –Huknął na niego Yondaime
waląc jednocześnie pięścią w biurko.
-Bo starożytni odczytywali to jako wyraz głębokiej miłości, ślub nie
wystarczy. No chyba chcesz mieć trupa w postaci własnej żony.
-Wolę nie wyobrażać sobie reakcji Naruto na te informacje. –Jęknął
Minato chowając twarz w dłoniach.
***
Emm wiem że dłuuugo mnie nie było. Szczerze to miałam porzucić tego
bloga, ale zatrzymały mnie wasze komentarze za które z całego serca dziękuję.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, nie wiem czy w ogóle się pojawi,
ale teraz powinno wejść Yaoi więc postaram się coś napisać. Ten rozdział krótki
ale jakoś nie mogę się zmusić by go na siłę przeciągać. Pozdrawiam Mai.
Jak tylko zobaczyłam nową notkę, nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu(uśmiech to mało powiedziane zaciesz, wyszczerz coś takiego). No ale nic, rozdział jak zawsze cudowny i wiem, że nawet jeśli będę musiała czekać na następną notkę nie wiadomo jak długo nie odpuszczę sobie tego bloga. Jest za wspaniały i jedyny w swoim rodzaju.Jestem bardzo, ale to baaaaardzo ciekawa jak zareaguję na tą jakże cudowną nowinę Naruto( chociaż reakcja Itachiego też może być ciekawa). Oj trochę się rozpisałam :P. Czekam na następną notkę z niecierpliwością :D.
OdpowiedzUsuńJak ja błagałam wręcz w myślach by ślub nie wystarczył,a tu proszę! Napisałaś, że muszą się kochać! Jupi! Uwielbiam to opowiadanie ;D Jesteś niesamowita i proszę nie porzucaj go.. Ono jest niepowtarzalne,a ja uwielbiam paring ItaNaru, w dodatku Twoje postacie są takie niezwykłe! Dogadują się..Naru jest taki słodki,a Łasic O.O no brak słów ;p
OdpowiedzUsuńKontynuuj błagam;)
Boże... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.. Wchodzę tu codziennie po kilka razy^^ Jakaś obsesja normalnie ;D Ale co się dziwić, gdy to jest tak świetne!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Mada, reakcja Itachiego może być niezwykle interesująca ^^,a Naru pewnie jak zwykle będzie go wyzywał od zboczeńców ;D
Pozdrawiam i weny życzę. Wybacz, że tak co chwilę piszę. Mimo, że mam już prawie 20 lat ucieszyłam się jak jakiś dzieciak i musiałam przeczytać całe dotąd napisane przez Ciebie opowiadanie by przeczytać X rozdział. Jestem wniebowzięta ;)
Dziękuję Ci za to ;p
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj jak się cieszę, że znowu piszesz. Siedziałam sobie i się nudziłam i nagle mnie tchnęło "a sprawdzę a nóż coś dodała" i jakie było moje wielkie zaskoczenia jak ujrzałam rozdział :) Nie pamiętam czy wcześniej komentowałam (w co wątpię bo mało się udzielam) ale twoje opowiadanie jest świetne. Musze przyznać, że mimo wszystko jest to mój ulubiony duet a w sposób jaki ich przedstawiasz jest wprost wyśmienity. Czekam z niecierpliwością na next.
OdpowiedzUsuńDzięki za świetny rozdział :)