Ostrzeżenie

UWAGA!!!

Jest to blog o tematyce YAOI czyli miłości męsko-męskiej. Są (lub będą) opisane sceny erotyczne, ale także przeżycia, uczucia bohaterów itp. Jeśli w jakikolwiek sposób jego treść Cię obrzydza, nie podoba się i chcesz to "hejtować" zamiast pomóc w przyszłych rozdziałach to sobie odpuść i za pomocą ładnego, zaczarowanego krzyżyka wyjdź z bloga bez zbędnych nieprzyjemności.

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział XI


                                         „Itachi..Boję się..”
- Dupek z niego. Ciągle tylko strzela tymi zboczonymi tekścikami. Kretyn i tyle - Iruka zerknął na byłego ucznia z dziwnym wyrazem twarzy. Naruto widząc jego minę opatulił się kocem aż po sam nos, lustrując nauczyciela wyczekującym zrozumienia spojrzeniem. Jednak Umino jedynie westchnął i powrócił do wpatrywania się w kubek z kawą, który przyjemnie ogrzewał jego dłonie – Seeeenseeeii.. – Drgnął lekko słysząc jęk blondyna. Z lekkim uśmiechem spojrzał na Uzumakiego.
- Naruto, powinieneś już wiedzieć, że w Konoha panuje epidemia – Syn Yondaime zamrugał i powoli wynurzył się spod koca.
- Epidemia? Czego? Zresztą jak to się ma do tego dupka Uchihy? - Iruka parsknął śmiechem widząc zdezorientowaną minę ucznia.
- Zboczenia seksualnego – Wymamrotał, jednocześnie pijąc letnią już kawę.
- Ha ha. Bardzo śmieszne – Burknął z przekąsem Naruto, na nowo topiąc się w kocu.- Ja tu z sercem, a sensei… - Urwał, próbując wpędzić Umino w poczucie winy, lecz ten przybrał maskę poważnego sędziwego mędrca, odstawił pusty kubek na stolik i spojrzał na Uzumakiego kładąc jednocześnie prawą rękę na piersi.
- Uzumaki Namikaze Naruto! Przecież ja muszę najpierw wygłosić kazanie dla nowożeńca! – Wykrzyknął na jednym wydechu, co było dość trudne zwłaszcza, że walczył jednocześnie ze śmiechem – Ja …. – Urwał znokautowany poduszką. Siła uderzenia była na tyle rażąca, że nawet zmora studentów akademii shinobi w Konoha uległ jej i zleciał razem z nią z fotela, na którym do tej pory siedział budzący grozę nauczyciel. Brązowy puchowy koc zaczął gwałtownie drżeć, a po całym mieszkaniu rozniósł się śmiech niepokornego ucznia. – Naruto , no! – Jęknął obolały Umino gramoląc się niezdarnie z powrotem na fotel.
- Sam sensei tego chciał! Było mnie nie prowokować –Parsknął Uzumaki – Zresztą…
- WRÓCIŁEM DELFINKU! - Gwałtowny ryk mający swe źródło w osobie srebrnowłosego jonina stojącego w progu frontowych drzwi domu, skutecznie przerwał wypowiedź Naruto.
- Nie mówiłem? Epidemia .-Westchnął Iruka.
- Chyba jednak masz gorzej sensei – Mruknął niechętnie blondyn słysząc zbliżające się kroki.
- Mówisz? – Jęknął Iruka, widząc otwierające się drzwi a chwilę potem zamaskowaną twarz swego kochanka.
- A kogo to moje piękne oczęta widzą? – Zaświergotał Kakashi widząc gościa, jego oko zlustrowało blondyna od góry do dołu – Cóż lepiej wyglądałeś w tamtych bokserkach –Stwierdził drapiąc się po podbródku.
- KAKASHI!!– Huknął na niego Iruka, gwałtownie podrywając się z fotela. Srebrnowłosy natychmiast do niego doskoczył.
- Nie martw się delfinku, to ciebie kocham najbardziej na świecie – Umino jedynie zasyczał odsuwając od siebie Hatake na odległość wyciągniętych ramion.
- Oszalałeś? ! – Naruto widząc tą scenę jedynie westchnął.
- Jednak masz gorzej, Iruka - sensei – Mruknął sam do siebie.
- Może pójdziemy na górę ? – Zaproponował nagle Kakashi wciąż klejąc się do nauczyciela.
- Chyba śnisz – Syknął rozwścieczony Iruka. „ Na górę? Po co? ” Naruto zmarszczył brwi obserwując szarpiących się kochanków. ” Przecież na górze są tylko dwie sypialnie i łazienka. W salonie jest lep… Cholera on chce… ” Naruto jak oparzony zerwał się z fotela. Para zamarła w bezruchu i spojrzała na niego zaskoczona.
- He he, na mnie już czas. Sayonara – Wybełkotał blondyn wręcz biegnąc do wyjścia. Zaskoczony Iruka wpatrywał się chwilę w ślad za nim. Kilka sekund później usłyszał jak blondyn zamyka za sobą drzwi wejściowe.
- Czemu był taki czerwony? – spytał Kakashiego, lecz ten jedynie wzruszył ramionami i pociągnął go w stronę schodów. - Kakashi, no!
                                                                                               ***
- Zachowałem się jak idiota, jak kompletny debil - Warczał sam na siebie idąc jedną z ulic wioski liścia. Przecież obaj są dorośli i tworzą parę od dłuższego czasu, więc to normalne, że… Cholera, idioto masz już 18 lat i nadal wstydzisz się nawet o tym pomyśleć. Kiba ma to już dawno za sobą, a ty tchórzu!? Kiedyś myślałem, że może z Sakurą… Nie stop!!Ehh Naruto co jeszcze musi się stać , żebyś przestał o niej myśleć? Po tym co zrobiła w Kumogakure… Przecież i tak zawsze jest i będzie najważniejszy Sasuke. Poza tym teraz mam męża. Itachi… Ja z nim… Jak to robią faceci? Czy… Kami - sama o czym ja myślę do cholery? Itachi sam powiedział, że będziemy mieć wolną rękę, więc mogę to zrobić z kim chcę. Ale… KURWA !!Czego ja się do cholery boję?! O ironio, wielki nieustraszony Naruto Uzumaki boi się z kimś przespać, niech to s…”
- NARUTO! – Podskoczył jak oparzony słysząc wrzask tuż koło swojego ucha. Zdezorientowany wpatrywał się w Choujiego i Shikamaru stojących obok - Dobrze się czujesz? Wołaliśmy cię od dobrych pięciu minut – Akimichi patrzył na niego pełnymi życzliwości, zmartwionymi oczyma. Naruto zamrugał odzyskując kontakt z otaczającą go rzeczywistością.
- Taaak, zamyśliłem się dattebayo. Sorki – Bąknął zawstydzony, drapiąc się po karku.
- Jakie to upierdliwe - Mruknął Shikamaru lustrując go chwilę wzrokiem, lecz chwilę później westchnął – Idziemy do Ichiraku. Idziesz z nami?
- Aaa nie dzięki, śpieszę się. Na razie. –Odchodząc od członków drużyny 10-tej odetchnął z ulgą. „Cholera, patrzył się na mnie tak jakby wiedział o czym myślałem.”Na samą myśl o tym zapiekły go policzki. ” Kami – sama ”.
- Shikamaru? Nie wydawało ci się, że Naruto jest jakiś dziwny? – Spytał przyjaciela Akimichi wciąż patrząc na oddalającego się blondyna.
- Może. Ale to upierdliwe – Westchnął Nara, również wpatrując się w plecy kolegi, lecz gdy ten zniknął z pola widzenia, odwrócił się na pięcie – Chodźmy na ten ramen.
- Yhmm. Dobrze.
                                                                            ***
„W środku jest Itachi”. Stanął przed drzwiami wejściowymi, opierając się o nie czołem. „Cholera, przestań się wygłupiać idioto. Nie prześpię się z nim za nic w świecie. Po moim trupie” . Zmotywowany własnymi myślami, szybko wszedł do mieszkania.
- Wróciłem,… staruszku!
- Witaj w domu, kochanie. Co tak szybko? – Zapytał Itachi wychodząc mu na spotkanie.
- Ja.. - Urwał nagle coś sobie uświadamiając – Co ty u licha robiłeś w moim pokoju?
- Ja?! Niiic..
-Uchiha! –Warknął Naruto miażdżąc męża spojrzeniem. –Gadaj co kombinujesz.
-Przecież mówię, że nic. Chcesz herbaty? –Spytał spokojnie Itachi idąc do kuchni.
-Akurat! –Prychnął blondyn szybkim krokiem wchodząc do swojego pokoju, ku własnemu zdumieniu wszystko leżało na swoim miejscu. Zmrużył podejrzliwie oczy jeszcze raz omiatając pomieszczenie wzrokiem. –To po co u licha o tu właził?- Mruknął sam do siebie.- Weź rozum takiego. Westchnął powoli zdejmując z siebie koszulkę. „Czas się zrelaksować. O Kami-sama dzięki ci za tą wannę.”Rozebrał się  do bokserek, po czym rzucił  brudne rzeczy na łóżko. „Później się sprzątnie.”Pomyślał idąc do łazienki. – Cholera, ręcznik. –Niezadowolony wrócił do pokoju, otworzył szafę i… zamarł w bezruchu. –ITACHI !!!!!! CHOLERO!!!! GDZIE MOJE NORMALNE UBRANIA!!!!!!!! –Ryknął wybiegając do kuchni. Czarnowłosy nie przejmując się jego reakcją najzwyczajniej w świecie mył kubek. –Coś się tak uparł, no!! –Itachi zerknął na niego.
-Powtórka z rana? Nie musisz chodzić nago po mieszkaniu, wystarczy że mi powiesz…- Stwierdził z cwanym uśmieszkiem.
-O nie, dupku. Nic ci nie będę mówił! Odczep się po prostu od moich ciuchów!
-Ależ, kochanie… -Urwał słysząc odgłos dzwonka do drzwi. –Cholera mam deja vu. –Mruknął wycierając  mokre dłonie o ścierkę. –Idź się ubierz, niewiadomo kogo niesie. Otworzę.
-Nie mam  w co. –Syknął do niego Naruto, Itachi westchnął ciężko.
-Ubrania są u ciebie w pokoju za komodą.
-No! –Zadowolony blondyn pognał do swojego pokoju z triumfalnym okrzykiem, Itachi widząc zachowanie męża uśmiechnął się lekko i poszedł otworzyć niespodziewanemu przybyszowi, a raczej przybyszom.
-Ojcze?  Hokage-sama? Stało się coś? –Zapytał wpatrując się w dwóch mężczyzn stojących przed jego domem z niewesołymi wyrazami twarzy.
-Musimy poważnie porozmawiać Itachi. –Ostry ton Fugaku nie oznaczał niczego dobrego.
                                                                                     ***
-Tato ty chyba żartujesz. –Wymamrotał Naruto patrząc niedowierzająco na ojca. Minato wpatrywał się w niego ze zrezygnowaniem. Tak bardzo kochał swojego jedynaka, a nie potrafił go przed niczym obronić. Skazał go na bycie nosicielem demona, potem na niechciany ślub, a teraz…
-Naruto…Ja… -Po raz pierwszy wielki Hokage nie był wstanie się wysłowić.
-Wynoście się. –Syknął dziedzic Yondaime, zaciskając powieki by powstrzymać niechciane łzy.
-Narut…
-WYNOCHA!!!! –Ryknął, gwałtownie podrywając się z kanapy. „To czego się najbardziej bałem… jak możesz mi to robić?” Drgnął czując czyjąś dłoń na ramieniu.
-Sądzę, że lepiej będzie jak wyjdziecie. Yondaime-sama, ojcze. –Cichy lecz stanowczy głos Itachiego rozniósł  się po salonie, zwracając tym samym uwagę wszystkich obecnych na  dziedzica Uchiha.
-Ale..
-Proszę wyjść. –Itachi nic sobie nie robiąc z pozycji obu mężczyzn, wskazał im ręką drzwi.
-Minato. Idziemy. Nic tu po nas. –Mruknął Fugaku odwracając się na pięcie i kierując się stronę wyjścia. Namikaze spojrzał ostatni raz spojrzał na syna i bez słowa ruszył za przyjacielem. Wraz z trzaśnięciem drzwi nogi Naruto odmówiły posłuszeństwa, z bezsilnym szlochem osunął się na podłogę. Po chwili poczuł jak ciepłe ramiona Itachiego otulają go i przyciągają do ciała męża.
-Ciiii, nie płacz. Poradzimy sobie. –Mruknął cicho Uchiha wtulając twarz w włosy blondyna. Naruto gwałtownie pokręcił głową, nie wyrywając się jednak.
-Ni..e… to nie…mo..że –Jęczał przez łzy, wręcz dusząc się własnym oddechem. –Ita..chii…jaa.. nie..mo..g..ę..-Dukał usilnie próbując powstrzymać łzy i wciąż narastający paniczny lęk. „To nie tak miało  być…To..Cholera..nie…musi być jakiś sposób…przecież to…ja nie chcę!! Ja… błagam…ja…Itachi!! Boję się… Itachi.”
-Naruto! Uspokój się! Oddychaj! Naruto! Oi ! Naru..
„Itachi..Boję się..”
Wszystko otoczyła ciemność….
                                                            ***
Ohayo ^^ jednak napisałam. Widząc te wszystkie komentarze, mimo mojej długiej nieobecności ... Kocham was :*. Dajecie 100% motywację, dziękuję ^^. Postaram się napisać coś najszybciej jak się da, obiecuję :). Rozdział częściowo( jutro będzie całkowicie) zbetowany przez Lilę której też szczerze dziękuje za trwanie przy mnie choć wiem że to łatwe nie jest^^. Trzymajcie się kochani :)

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział, pomimo zemdlenia Naruto. W sumie nie dziwię się, że chłopak tak zareagował, pierw ślub a teraz jeszcze ma tak szybko dojść do kontaktu fizycznego. Naruto sam sobie jeszcze nie określił, niczego nie próbował i na razie nie chciał, pomimo myśli o seksie. To młody chłopak w końcu, sądzę jednak, że Itachi będzie jego oparciem zawsze i że Naruto nie znienawidzi go za to, że są zmuszeni do współżycia

    OdpowiedzUsuń
  2. Itachi jest dla Niego taki dobry.. wyrozumiały. Myślę, że poradzi sobie z lękiem Naruto i będą się kochać^^ Tak na to czekam.. Wiem, że Naru się boi i nic dziwnego. Wszystko stało się tak nagle. Itachi jest jego podporą i wiem, że pomoże mu w tym^^
    Jesteś kochana! Napisałaś i strasznie się z tego cieszę;) Jestem niesamowicie spragniona nowych rozdziałów. Mam nadzieję, że nic nie będzie Ci zawadzać w dalszej twórczości^^ Wielkie dzięki, że kontynuujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj biedny Naruciak. Tak się przeraził, że aż zemdlał. Ale nie dziwię się mu. Wiem, że Itachi zrobi wszystko dla Naruto i nie skrzywdzi go. Rozdział jak zwykle świetny. Z niecierpliwością czekam na następną notkę. I tak jak MyFairy2 jestem ci wdzięczna, że kontynuujesz ten wspaniały blog :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Epidemia zboczenia seksualnego, ciekawy pomysł haha ^^
    Rozdział bardzo ciekawy i zakończenie takie samo jak ostatnio, czyli pełne napięcia xd.
    Widać, że Itachi wykorzystał chwilową nieobecność Naruto i zajął się porządnie jego szafką.
    Zapewne znowu same kimona :)
    To musi go naprawdę bawić - dokuczanie blondynowi.
    Czekam jedynie na jakiś przełom, na moment, w którym zacznął sypać się iskry, że tak powiem. Na moment, kiedy obaj się przełamią i w końcu się coś między nimi wydarzy ;)
    Naruto narazie się boi i Itachi to zapewne wie. Wie też, że mimo iż blondyn jest silny, to równocześnie jest niesamowicie kruchy, dlatego jest dla niego taki delikatny.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Jestem ciekawa, co jeszcze wymyśliłaś dla biednego Naruto, który w chwili obecnej odpłynął, pochłonięty przez ciemność :).

    Pozdrawiam Serdecznie!
    Marii

    OdpowiedzUsuń