" Oddałeś mi go. "
Z zamyśleniem wpatrywał się w twarz męża. Ich małżeństwo
coraz bardziej się komplikowało, układ który miał im ułatwić życie, rozsypał
się nie pozostawiając im nawet nadziei na lepsze jutro. „Gdybym tylko wiedział
jak przełamać tą pieczęć starożytnych. Na dodatek ten gwałt, gdybym tylko
wcześniej o tym wiedział, cholera… wszyscy zostawiliśmy go samego, jedynie
Kurama starał się go chronić.” Itachi odetchnął głęboko, powolnym ruchem wstał
z zajmowanego przez siebie krzesła i powoli
wyszedł z sypialni męża w progu oglądając się na nieprzytomnego Naruto
leżącego na łóżku. „Jestem twoim mężem, ochronię cię Naruto. Obiecuję.” Cicho
zamknął drzwi po czym przywołał średniej wielkości, czarną pumę.
-Przekaż kapłance Mido, że za cztery dni przybędę do
świątyni. Niech przygotuje jej północną część całkowicie do mojej dyspozycji.
Ruszaj. –Rozkazał.
-Hai. –Zwierze ukłoniło się po czym znikło w obłoczkach
białego dymu. Gdy tylko został sam sprawnie złożył potrzebne pieczęcie, a
chwilę później stał już obok niego jego klon.
-Pilnuj Naruto. –Mruknął do sobowtóra po czym szybkim
krokiem skierował się do drzwi, zabrał klucze z szafki po czym wyszedł z
mieszkania.
***
Bezmyślnie wpatrywał się w wskazówki zegara ściennego. Cała
ta sytuacja po prostu go przerastała, co z tego ,że był
Hokage skoro nie potrafił pomóc własnemu jedynakowi? Zachował się jak pieprzony
egoista, jednak dostrzegł to dopiero gdy Naruto kazał mu się wynosić. Jednak co
mógł innego zrobić? Pozwolić umrzeć Kushinie? Ale uratować ją mógł jedynie przez poświęcenie własnego
dziecka. Jak u licha miał wybrać pomiędzy dwojgiem najbliższych mu osób? Gdyby tylko mógł on
sam.. Gwałtownie drgnął słysząc dość natarczywe pukanie do drzwi.
-Proszę. –Westchnął zrezygnowany, nieważne jakie miał
problemy zawsze pozostawał Hokage. Ku jego zdziwieniu do gabinetu wszedł
dziedzic Uchiha. Poderwał się z fotela.
-Itachi?! Co się…
-Musimy poważnie porozmawiać Yondaime-sama. – Itachi nie
tracąc czasu na zbędne uprzejmości szybko zamknął drzwi, po czym zmierzył
Namikaze stanowczym spojrzeniem. –Czy Jiraya-sama mówił ci o okolicznościach
wypadku Naruto jedenaście lat temu? Wtedy gdy był nieprzytomny przez 2
miesiące. –Minato zmarszczył brwi zdezorientowany.
-Mówił ,że Naruto przeholował z chakrą Kuuramy. Nie rozumiem
co to ma wspóln…
-Kłamał. – Młody Uchiha
jednym słowem skutecznie uciszył blondyna. Widząc niezrozumienie na jego
twarzy poczuł się nagle o dwadzieścia lat starszy. – Twój syn , Hokage-sama,
został brutalnie zgwałcony przez nukenina z Kiri-Gakure, Kisame Hoshigaki’ego …
-O czym ty pieprzysz!? –Wybuchnął gwałtownie Minato
uderzając pięścią w blat biurka. –Jiraya-sensei..
-Okłamał cię by chronić Naruto.
-Nie przerywaj mi do cholery! Jestem Hokage, gdyby Naruto
został zgwałcony, wiedział bym o tym!!! Niem…
-ALE O TYM NIE WIEDZIAŁEŚ!!! –Ryknął doprowadzony do granicy
wytrzymałości Itachi. – Tsunade- sama i Jiraya-sama zatuszowali wszystkie ślady!
-Nawet jeśli!! Widział bym że coś
się stało po zachowaniu Naruto!!!! To mój syn!!!
-Naruto nic o tym nie wie. –Jedna
z niewielu tam w umyśle Namikaze pękła z suchym trzaskiem, podobnie jak burko
kage.
- SŁYSZYSZ SAM SIEBIE, DO
CHOLERY?! JAK NIBY NARUTO MIAŁ BY O TYM NIE WIEDZIEĆ?!! PRZYCHODZISZ TU I PIEPRZYSZ OD RZECZY!!! NIE
WIEM KTO CI NAOPOWIADAŁ TAKICH BZDUR, ALE NALEŻYSZ DO ANBU I NIE POWINIENEŚ
GA……
-KURAMA!!!! –Minato zamarł na
chwilę, wpatrując się w Itachiego bezmyślnie. Jak za dotknięciem magicznej
różdżki cała jego furia znikła.
-Co?
-Kurama mi o tym powiedział.
Zaraz po tym ja wyszliście, Naruto zemdlał. Później ocknął się tyle, że już
jako Kurama. Twój syn nic nie wie o gwałcie bo Kyuubi wyciął mu tamten dzień z pamięci. Chciał go
chronić przed życiem z dodatkowym ciężarem. Jiraya zgodził się mu pomóc w ukryciu prawdy. Tyle
że obaj nie pomyśleli o tym, że ciało Naruto nadal będzie o tym pamiętało.
Dlatego tak zareagował na tą wiadomość.
Bał się, choć sam nie wiedział czego.- Itachi z przymrużonymi oczyma wpatrywał
się w ścianę za Yondaime. Minato przez
kilka sekund wpatrywał się w niego niedowierzająco, jednak po chwili
wyprostował się i zmierzył Itachiego lodowatym spojrzeniem.
-Dlaczego mi to mówisz? –Znów był
kage, rola spanikowanego ojca nie była przeznaczona dla niego.
-Muszę zabrać Naruto do świątyni
Księżyca. –Itachi odwzajemnił spojrzenie teścia.
-Po co? – Krótkie pytanie Yondaime sprawiło, że Uchiha parsknął
z jawną kpiną.
-Chyba, żeby ratować twoją
szanowną małżonkę, nieprawdaż Hokage-sama? Przecież o to chodzi w tej
maszkaradzie. Potrzebuję jedynie twojej zgody na opuszczenie wioski razem z
Naruto. Reszta to już nie twoja sprawa.
-To mój s..
-Nie, Hokage-sama. To MÓJ mąż.
Oddałeś mi go. Teraz, już nie masz prawa się wtrącać. Dasz mi pozwolenie czy
mam odejść z wioski razem z Naruto? –Minato zazgrzytał zębami, gromiąc Uchihę
spojrzeniem. Był na przegranej pozycji.
-Na ile?
-Ojciec twierdził, że mamy około
miesiąca na spełnienie warunków pieczęci. Wcześniej nie wrócimy.
-Idźcie, ale jeżeli go
skrzywdzisz… Znajdę cię.
-Jak na razie jedyną osoba przez
którą Naruto cierpi, jesteś ty Hokage-sama. Sayonara. –Itachi ukłonił się po
czym zniknął z białych obłoczkach dymu.
-Cholera.
***
-Naruto. Wiem, że nie śpisz. –Drgnął słysząc cichy
głos Itachiego. Nie chciał opuszczać schronienia jakim było cieplutkie łóżko z
miękką pościelą, dlatego choć czuł obecność bruneta nie otwierał oczu. Nie
chciał wracać do rzeczywistości, która brutalnie zwaliła go z nóg. O ironio,
dosłownie. Jednak nie chcąc irytować Uchihy, powoli uchylił powieki. Lecz nawet
na niego nie spojrzał, wbijając wzrok w blado żółty sufit.
–Naruto, spójrz na mnie. –Jęknął wewnętrznie . Czując napływające mu do oczu
łzy zacisną powieki by je zatrzymać, jednocześnie kuląc się pod kołdrą.
Najpierw poczuł jak materac ugina się pod ciężarem drugiej osoby, a już chwile później toną w ciepłych i
gwarantujących bezpieczeństwo ramionach męża. Nie był w stanie dłużej
powstrzymywać łez, wtulając się w Itachiego z całych sił, szlochał całkowicie
odsłaniając uczucia. Był wdzięczny Itachiemu
za wsparcie i ciszę. Nie potrzebował, żadnych pustych słów „będzie
dobrze” bo dobrze wiedział, że nie będzie. Pragnął czyjejś obecności i cichego
zrozumienia. A Itachi jakby czytając mu w myślach, po prostu był. Czując się
bezpiecznie, powoli się uspokajał nadal jednak nie odsuwając się od męża, który
w tak krótkim czasie stał się dla niego jedną z najważniejszych osób. –Naruto,
musimy odejść z wioski na jakiś czas. – Stanowczy głos bruneta przerwał błogą
ciszę panującą w sypialni.
-Odejść?- Naruto lekko odsuną się
od Itachiego by widzieć jego twarz. Brunet delikatnie odgarnął grzywkę męża, po
czym kiwnął głową. Blondyn który wcześniej zaprotestował by na takie
spoufalanie się z nim, nawet nie zareagował nadal wpatrując się w Uchihę
pytająco.
-Musimy wypełnić warunki
pieczęci, ale nikt nie ma prawa nas kontrolować. Odizolujemy się od naszych
rodzin, od nacisków z ich strony. – Mruknął, wtulając twarz w złociste kosmyki
i powoli wdychając ich lekko miętowy zapach.
-Daleko?
-Do Kraju Nieba. Słyszałeś kiedyś
o świątyni srebrnego Księżyca?
-Nie bardzo. – opowiedział Naruto,
przeszukując zakamarki pamięci. - Kleisz się do mnie, Uchiha. – Zauważył po
chwili jednak samemu nie puszczając bluzy Itachiego. Ten jedynie uśmiechnął się
mocniej wtulając twarz w blond kosmyki.
-Przeżyjesz to jakoś.
***
Ohayo mina !! Wena dziś do mnie
wstąpiła, a skoro dziś taki ważny dzień pomyślałam, że zrobię wam prezent ^^
(Na razie nie zauważyłam tu osobników płci męskiej, dlatego jakby co to z góry
przepraszam) Wszystkiego najlepszego z
okazji dnia Kobiet , kochane ^^.
Eterna: Zawsze widziałam Itachiego w postaci takiego
silnego ,ale milusiego miśka, dlatego twoje przypuszczenia jak najbardziej się
sprawdzą ;p. Co do zemdlenia to starałam
się dzisiaj jeszcze bardziej uwiarygodnić strach Naruto, ale mam wrażenie, że
jedynie bardziej naplątałam ^^”.
MyFairy2 : Oj będą będą ( zboczony uśmieszek) , moja
wyobraźnia jest pełna tajemnic dlatego sposób w jaki Itachi pomoże blondynowi
może cię trochę zdziwić ;P. Spróbuję ugasić to pragnienie ;).
Mada: Wedle
życzenia wstawiam kontynuację ^^, szczerze cię wspieram w użalaniu się nad
Naruto, bo jakoś ostatnio lubię się nad nim znęcać XD, to dopiero początek…
Marii: Dzisiaj
końcówka rozluźniająca ;P, iskry będą jedynie ich rodzaj zależy od chwili w
której się pojawią. Fizyczne będą już niebawem, ale na głębsze uczucia (głównie
Naruto) trzeba będzie jeszcze trochę poczekać .
Z całego serducha
dziękuję za komentarze , i jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJ NAJ
NAJLEPSZEGO!!!!
Rozdział jak najbardziej mi się podobał, choć za krótki jak dla mnie.Cieszę się niezmiernie, że w końcu mogłam przeczytać nową notkę ale cóż, teraz trzeba czekać na kolejną. Wspaniale się czytało, podoba mi się zachowanie Itachiego, jest cudowny z tą swoją troskliwością i ciągle dba o dobro Naruta.Biedactwo, dobrze że nie pamięta tego gwałtu, to by go załamało.Choć kto wie, może sobie kiedyś o tym przypomni
OdpowiedzUsuńTobie też spóźnione, ale szczere Wszystkiego Najlepszego! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź. Na głębsze uczucia zawsze trzeba długo czekac, bo na to potrzeba czasu :)
A rozdział jak najbardziej fajny i wcale aż tak bardzo nie naplątałaś ;p Tylko jakoś nie potrafię sobie wyobrazic Kisame w roli gwałciciela ^^
Coś mi się wydaje, że Naruto prędzej czy później i tak się o tym dowie xd.
I w końcu coś się zaczyna dziac. Summon Itachiego - też uważam, że jemu najbardziej pasuje Pantera :D Pasują do siebie xd.
Minato jest chyba teraz chodzącą bombą zegarową. Z jednej strony żona, a z drugiej syn. Naprawdę ciężki orzech to zgryzienia... Ale aż takiego wybuchu z jego strony, to się nie spodziewałam. Itachiego też widac to, poniosło ;x
Kraj Nieba. Ciekawe co tam się wydarzy. Swoją drogą to ciekawa nazwa, aż samemu chciałoby się tam znaleźc :)
I pozostaje pytanie, skąd Uchiha wie o tym miejscu i Świątyni Srebrnego Księżyca. Jeszcze ta tajemnicza kapłanka Mido...
Całe szczęście blondynowi zaczyna powolutku powracac jego codzienny humorek, chodzi mi tu o jego słowa: "Kleisz się do mnie, Uchiha" :) Końcówka, jak najbardziej spokojna i bardzo fajna. Czekam więc na rozdział ósmy ;)
Pozdrawiam Serdecznie!
Marii
Łaa! Jestem w niebie! Rozdział nieco krótki, ale bardzo mi się podobał^^ ,,To MÓJ mąż" jak cudownie to zabrzmiało *_* Co ja bym dała za takiego faceta jakim jest Itachi... Rozpływam się na samą myśl o kolejnym rozdziale. Wiadomo, że na uczucia Naruto trzeba będzie czekać, ale chciała bym wiedzieć jak Itaś go widzi.. czy patrzy na Naru z pożądaniem? Czy trawi go uczucie? Noo czekam na pikanterię ^^ Tobie również Wszystkiego Najlepszego ;) Weny Kochana, weny życzę i mam nadzieję,że szybko napiszesz nową notkę *_* Ugaszaj to moje pragnienie czytania wspaniałego bloga;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^ ^ Pomiędzy pierwszymi trzema rozdziałami, a tym istnieje pewna przepaść, poprawiłaś się ^ ^
OdpowiedzUsuńPamiętaj, jeżeli dajesz wykrzyknik, wystarczy jeden nie potrzeba dwóch, czy trzech. A przy okazji mogłabyś wprowadzić trochę japońskich nazw.. Tak wiem, to trudne ale są słowniki. Dobrze już się nie czekam, tylko czekam z niecierpliwością na rozdział, a przy okazji chcę zaprosić do siebie:
http://milosc-absolutna.blogspot.com/
Czyżby, czyżby wielki powrót?? Ogromnie się z tego powodu cieszę. Nominowałam twojego bloga do nagrody "The Versatile Blogger". Szczegóły znajdziesz u mnie na blogu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńniedawno natrafiłam na to opowiadanie, szukałam czegoś innego trochę mnie juz znudziło SasuNaru i tym bardziej to opowiadanie przypadło mi do gustu, jest bardzo mało opowiadań ItaNaru (no chyba, ze ja ich nie umiem znaleźć :))... Piszesz ciekawie, sam pomysł jest bardzo interesujący... przepowiednia przodków dotycząca połączenia dwóch klanów... bardzo mi się podoba to, że Itachi w stosunku do Naruto zachowuje się bardzo czule... Kyuubi opowiedział co się stało w przeszłości Naruto, a Itachi zachował się opiekuńczo, i chce zabrać go z dala od wioski, aby być z dala od rodziców, którzy na nich naciskają... Mam nadzieję, że niebawem pojawi się nowy rozdział, bo opowiadanie bardzo mnie zainteresowało...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Bedzie nastepna notka?? Prosze nie koncz to jest swietne opowiadanie najlepsze jakie czytalam.
OdpowiedzUsuńDołączam się do żebrania o nowy rozdział:P
OdpowiedzUsuńTo jest absolutnie fantastyczne opowiadanie! Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam tę historię. Itacz jest tu wspaniały! Niby niedostępny a klei się do Naru aż miło czytać. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że ktoś może wskoczyć na miejsce Sasuke w SasuNaru ale u Ciebie to jest tak poprowadzone, że ach!:) Dzięki Twojemu opowiadaniu polubiłam ItaNaru. I chyba się zapłaczę jak nie będziesz kontynuować. Taa rzucę się w Odrę...
Kurde napisałam to jak jakaś rozhisteryzowana nastolatka, którą już dawno (?) nie jestem. Ehh chyba jestem zbyt sfrustrowana tym, że dawno nic nie napisałaś.
O! I mam nadzieję, że napiszesz choć kilka słów, które uspokoją moją tęskną duszę. (A teraz to już chyba przesadziłam +D) Choćby komentarz, że owszem żyjesz i - daj Boże! - piszesz, a nie publikujesz, bo internet zabrali/chomik zdechł/siedzisz zagranicą/uczysz się do egzaminów.
Niech żyje chaos, cholera.Cóż życzę weny i pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrochę czasu minęło odkąd ostatni raz tu zaglądałam. Musiałam stworzyć nowe konto, ponieważ do starego zapomniałam hasła i za diabła nie mogłam go sobie przypomnieć. Czytam to opowiadanie, a także ten rozdział już chyba piąty bądź szósty raz i jak na razie nic nowego się nie ukazało, więc postanowiłam coś w końcu napisać, aby zmotywować cię do kontynuowania tego wspaniałego opowiadania. Dlatego proszę cię napisz kolejny rozdział. Czekamy z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńproszę napisz następny rozdział
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńNo ciekawa jestem kontynuacji, ale zważając na datę, jej chyba juz nie będzie XD
OdpowiedzUsuń