Nigdy więcej…
Szedł drogą powoli, jakby niechętnie. Choć wschodzące słońce
kusiło go swym pięknem, a otaczający zewsząd las, cichym szumem zachęcał do poznania jego najgłębszych
tajemnic, on nieustannie je ignorował. Bezustannie wpatrywał się w plecy,
idącego zaledwie parę kroków przed nim , mężczyzny. Oderwał na chwilę od nich
wzrok, tylko po to by zlustrować go oceniającym spojrzeniem . Wysoki, umięśniony,
silny. Choć nie widział jego twarzy
doskonale potrafił odtworzyć ją z pamięci. Czarne tajemnicze oczy, miękka
grzywka delikatnie na nie opadająca, wąskie krwisto czerwone usta które ciągle
go prowokują, układając się w zadziorny
uśmiech. Cholerny ideał… Westchnął. Kiedy to wszystko zaszło aż tak
daleko? Jeszcze niedawno jedynym problemem była kłótnia z głupim Uchiha czy
mini wojna prowadzona z matką o porządek w pokoju. A teraz… miał męża… jego
odwieczny rywal chce go zabić… ojciec go unika. Jedyne, czego był na sto
procent pewien, że nic już nie będzie tak jak dawniej. Ale chociaż nie był w
tym sam. Nikły uśmiech zawitał na jego przygnębionej twarzy, jednak po chwili
przemienił się w pełen bezradności grymas.
Ja… Itachi… to niewykonalne. Iruka-sensei
i Kakashi-sensei kochają się, nikt ich nie zmuszał do związku …a my? Dopiero,
co pogodziłem się z myślą, że jesteśmy na siebie skazani na resztę życia… a
teraz to… Mimowolnie jego wzrok zjechał na dolne partie ciała młodego
Uchihy. Nie! Gwałtownie potrząsnął
głową. O czym ja do diabła myślę? Ja nie
mogę… to...nie… naprawdę jestem odmieńcem. Przecież powinno mnie do tego
ciągnąć… a ja… Itachi za bardzo,
wszystko komplikuje. Przecież mógł to zrobić w Konoha. To przecież… i
tak…
-Naruto? –Zdumiony spojrzał na Itachiego wyciągającego do
niego rękę. Lekki uśmiech na twarzy Uchihy sprawił, że wbił spojrzenie w ziemię
gwałtownie się zatrzymując. Po chwili poczuł chłodną dużą dłoń robiącą
artystyczny nieład na jego głowie. –Za dużo myślisz. –Spokojny ciepły głos
Itachiego zmusił go do spojrzenia mu w oczy.
-Twój ojciec był wściekły. –Burknął znów odwracając wzrok.
-Mój ojciec nie ma nic do gadania.
-Ale…
-Naruto. Nie ma żadnego ” ale”. Na początku zmusili nas do małżeństwa, a teraz chcą
manipulować naszą najbardziej intymną sferą życia. Nie obchodzi mnie, co ojciec
myśli o naszym wyjeździe. I tak już wystarczająco zniszczył mi życie. –Naruto
gwałtownie cofnął się do tyłu, zrzucając
się tym samym delikatną dłoń Uchihy. Zmusili na… chcą manipulować… zniszczył mi
życie… zniszczył… Więc, jednak … a ja
się tylko łudziłem, jak głupek …jak zwykle wszystko psuję …a przecież ja… nie
chcę źle…
-Wracajmy do Konohy, Itachi. – Mruknął nadal na niego nie
patrząc. Uchiha zmarszczył brwi, zbliżył się do współmałżonka i delikatnie uniósł jego głowę by móc spojrzeć
mu prosto w oczy.
-Co się dzieje ? –Niepewny uśmiech wpłyną na usta Naruto.
-N-nic. Po prostu nie chce byś tracił na mnie czas, bo…
-Chyba umawialiśmy się na coś, prawda? -Przerwał mu chłodnym
tonem nie pozwalając by ponownie odwrócił wzrok. –Mieliśmy nie zakładać masek,
gdy jesteśmy sami…
-Ale ja nie…
-Po prostu mi powiedz, nie uciekaj. Nie patrz na mnie przez
pryzmat innych osób, Naruto. Jestem inny.. – Tak, jesteś inny i dlatego zrobię, co w
mojej mocy by nie przysporzyć ci już więcej problemów. Obiecuję, Itachi. Nie
będę więcej ci wchodził w drogę.
-Wszystko jest w porządku, Itachi. Chodźmy już… - Nieco
chwiejnym krokiem ruszył przed siebie doskonale zdając sobie sprawę z badawczego
wzroku męża, spoczywającego na nim. Nigdy więcej, Itachi. Nigdy więcej…
***
Przez kilkanaście
sekund mierzyli się wzrokiem, jak gdyby szukając słabości w swych oczach. Choć
nie odzywali się do siebie, nie wykonali nawet najmniejszego gestu świadczącego
o ich nastawieniu, temperatura w pomieszczeniu podskoczyła gwałtownie o kilka
stopni, zwiastując nadchodzącą burzę.
-Chyba się
przesłyszałem. –Cichy syk przeciął złowrogą
ciszę. Naruto drgnął gwałtownie przenosząc niedowierzający wzrok ze
swojego męża, na głowę klanu Uchiha.
-Nie, ojcze. Doskonale
słyszałeś, lecz jeśli nadal masz wątpliwości. Powtórzę. Przez miesiąc, ja i mój
mąż będziemy nieosiągalni. Nie życzę sobie żadnego tropienia czy
podsłuchiwania. Poradzimy sobie sami. –Beznamiętny ton Itachiego, dodatkowo
rozjuszył Fugaku.
-Nie zadajesz sobie
sprawy z powagi sytuacji, Itachi. Od tego zależy moje życie, przyszłość klanu.
Wasze zachowanie przez ostatnie kilka dni, nawet nie wiesz ile wstydu
przyniosłeś własnej rodzinie.
-Jesteś hipokrytą,
ojcze. Robiłem dokładnie to, co mi kazałeś. –Naruto odwrócił wzrok, intuicyjnie
robiąc krok do tyłu, w stronę drzwi. Czyli
to wszystko…? Żaden z mężczyzn nie zwrócił jednak na niego uwagi.
-Jak śmiesz…?!
-Nie przyszedłem tutaj
by prosić się o pozwolenie, lecz poinformować o naszym wyjeździe. Hokage
również jest świadomy sytuacji, więc wolałbym byś nie przysparzał nam
dodatkowych problemów. A teraz żegnam. – Odwrócił się i wyciągając rękę do
blondyna, który po chwili zastanowienia przyjął ją, ruszył w stronę drzwi.
-Twoje życie należy do
klanu. Nie zapomnij o tym, Itachi. –Warknął Fugaku, gdy para wychodziła.
-Nigdy mi nie dasz o
tym zapomnieć, ojcze. –Cichy, lecz stanowczy głos przebił się ponad dźwięk
zamykanych drzwi.
***
-Jesteśmy na miejscu. –Cichy głos męża, wyrwał go z objęć
niezbyt miłych wspomnień. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że droga, którą
podróżowali od tygodnia skończyła się, a oni stoją naprzeciwko potężnej bramy
świątyni. Las, który zewsząd ich otaczał, delikatny szum pobliskiej rzeki oraz
misterne zdobienia wyrzeźbione na bramie nadawały temu miejscu, przyjazną i
czystą atmosferę. Itachi uśmiechnął się lekko do niego, po czym ruszył w
kierunku bramy, która niczym zaczarowana zaczęła uchylać swe ciężkie wrota
ukazując piękną starożytną budowlę. Zamrugał zaskoczony, co prawda rzadko bywał
w świątyniach, lecz świątynia Ognia, w której był kilka razy z ojcem, diametralnie
różniła się od tej, w której mieli chwilowo zamieszkać. Zbudowana była z
białych cegieł oraz marmuru, natomiast dach został pokryty ciemnozieloną
blachą. Od bramy do wejścia świątyni prowadziła szeroka, wyłożona marmurem
ścieżka, otoczona z dwóch stron,
wysokimi marmurowymi kolumnami z wizerunkami gwiazd i księżyca na
szczycie. Sama świątynia była potężną budowlą , o dużych szerokich oknach oraz szerokich schodach kończących się tuż przy
wejściu do świątyni. Wokół budynku rosła soczysto zielona trawa oraz
niezliczone gatunki kwiatów, krzewów i drzew. –I jak ci się podoba? –Spojrzał na
męża, który wpatrywał się w niego wyczekująco.
-Pięknie, ale nie spodziewałem się, że jakakolwiek świątynia
może tak wyglądać, tu jest za bardzo…
-Swobodnie ? – Itachi uśmiechną się, gdy przytaknął. –
Kapłanka Mido jest dość ekscentryczną osobą. Nigdy nie lubiła ponurej atmosfery
świątyń, dlatego gdy tylko objęła władzę, zmusiła mnichów by zmienili otoczenie
według jej uznania. Oczywiście niektórych rzeczy nie mogła zmienić. –Mruknął Uchiha
kiwając głową w stronę jednej z mijanych kolumn. –Ale i tak całkowicie
odmieniła to miejsce.
-Taaak. –Westchnął ponuro syn Yondaime. – Jednak chyba
schody są obowiązkową częścią każdej świątyni.-Stęknął stojąc u ich stóp i lustrując
śnieżnobiałe stopnie ponurym spojrzeniem.
-Oh? Myślałem, że to ja jestem staruszkiem. –Parsknął widząc
niechętną minę męża, po czym powoli zaczął wspinać się ku wejściu do świątyni.
-Bo nim jesteś. – Mruknął niechętnie Naruto doganiając go na
schodach. Itachi wbił w niego uważne spojrzenie.
-Naruto? Czy coś się st …
-Nie, nic. Chodźmy już. –Przerwał mu gwałtownie, przyśpieszając
kroku.
-Ale Na…
-Po prostu chodź. –Warknął zirytowany będąc na już na
szczycie schodów, po czym zniknął za mosiężnymi drzwiami świątyni, zostawiając zamyślonego
Itachiego w tyle.
***
Westchnął ciężko opadając na kanapę. Był sam i czuł się z
tym zadziwiająco dobrze. Całodobowa obecność Itachiego podczas ich podróży,
ciążyła mu jak kula u nogi. Nie miał czasu dla siebie, by pomyśleć, by
poukładać sobie wszystko od nowa. Czuł się ciągle obserwowany, oceniany... Powoli
nie mógł już znieść uczucia, które doskwierało mu za każdym razem, gdy Uchiha
na niego patrzył. A przecież wcześniej… czuł się przy nim swobodnie. Tak jakby
mąż był jego pokrewną duszą. Wszystkie jego docinki, przekomarzanki, uśmiechy…
to jak obejmował go ramieniem i przytulał do siebie… naprawdę czuł, że Itachi
jest mu bliski jak nikt inny. Jednak… mylił się. Zwinął się w kłębek, wtulając
policzek w miękkie obicie kanapy. Jak zwykle zrobił z siebie kompletnego idiotę.
Parsknął urwanym śmiechem dusząc w sobie niechciane łzy. Znów przez własną
głupotę dał się zranić. A przecież on… chciał tylko by ktoś go w końcu
zaakceptował takim, jakim jest. Przez ten krótki moment czuł, że to Itachi jest
tą pierwszą osobą, która widzi w nim człowieka. Nie pojemnik na demona czy syna
swojego przełożonego, ale człowieka… Skąd mógł wiedzieć, że to tylko sztuczka by
uśpić jego czujność? Uchiha zawsze dbają tylko o swój tyłek. Jesteś żałosny Uzumaki.
Jego ciałem wstrząsnął spazm, gdy tamy puściły a po pokoju echem odbił się
odgłos płaczu. Żałosny…
***
CDN.
Witam ponownie :). Przepraszam, że tak długo mi z tym zeszło i
rozdział jest krótki, ale prawdę mówiąc ciężko mi się go pisało. Muszę się znów
wtopić w tą historię, bo lekko wypadłam z rytmu, chociaż przy okazji znalazłam
kilkanaście błędów w opowiadaniu, które będę się starała wyprostować. Kolejny
rozdział postaram się dodać jak
najszybciej, choć nie mam pojęcia kiedy to zrobię.
Dziękuję, że nadal ktoś czytam moje wypociny mimo tak
długiej przerwy :). Jestem
pełna podziwu dla waszej cierpliwości. Mam nadzieję, że powyższy rozdział was
nie zawiódł.
Do następnego :).
W0itam. Rozdział ciekawy ale ... krótki :) Jestem porostu szczęśliwa, że mogę znowu czytać twoje opowiadanie :) Strasznie jestem ciekawa jak rozwinie się sytuacja jak Naruto poradzi sobie z zaistniałą sytuacją, oraz mam nadzieje, że jednak jakieś uczucie się zrodzi ^.^ Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny XD
Hej, rozdział jak zwykle świetny. Strasznie mi szkoda Naruto, ale mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży. Sorry, że tak późno, ale w szkole mnóstwo nauki i dopiero teraz miałam czas zajrzeć na twój blog. Bardzo się ucieszyłam jak zobaczyłam kolejny rozdział. Co tu dużo mówić, uwielbiam twoje opowiadanie i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim cieszę się jak szalona na nową część:) Historia mnie tak bardzo ujęła, że nawet trudno mi zwracać uwagę na niedociągnięcia. No ale, tutaj rzuca się w oczy to, że jeszcze nie do końca wkręciłaś się w te wydarzenia. Brakuje jakiegoś łącznika, czegoś co wyraźniej pokaże czemu Naru zmienił swoje nastawienie do Itachiego. Podejrzewam, że blondyn czuje się tak beznadziejnie przez słowa "I tak już wystarczająco zniszczył mi życie" jednak nie wydaje mi się aby Naruto był kimś, kto załamałby się po czymś takim. Za to bardzo ładnie poprowadziłaś Naru przez etap zwątpienia w siebie i w Itachiego - logicznie i składnie. Taka mała uwaga: po myślniku (zarówno "krótkim" jak i pauzie) wstawiaj spację. Wiem, że word po takim zabiegu z miejsca robi ci tabulację, ale jeśli będziesz to poprawiać na gotowym tekście to takie coś się nie zdarzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, eQ:*
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział... oj Naruto, Naruto źle interpretujesz słowa Itachiego, on Cię darzy bardzo silnym uczuciem.... ach jakbym chciała aby Iatachi słyszał te słowa Naruto, i mu dokładnie wyjaśnił jakie emocje nim targają....
jeszcze tak zapytam dało by się odblokować w komentarzach opcję „anonimowy” może wtedy i więcej jeszcze zawitało osób, bo ja sie muszę przyznać, że długo nie komentował, dopóki nie założyłam tego konta na google....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Muszę podziękować Akumie B za podsycenie Ci pomysłu o "anonimowym koncie". Jestem z tą historią praktycznie od początku i wiele razy chciałam ją skomentować ale jakoś zawsze się zniechęcałam. Zniechęcenie spowodowane było brakiem wyżej wymienionej opcji komentowania. Chcę Cię przeprosić za małą siłę woli jaką się wykazałam.
OdpowiedzUsuńA teraz konkrety o rozdziale:
1.Po pierwsze bardzo się cieszę, że wróciłaś i że chcesz dalej kontynuować tą historię.
2. Po drugie faktem jest, że Naruto błędnie odczytał słowa Itachiego ale i on nie jest bez winy. Powinien lepiej dobierać słowa. Rozumiem, że to wywróciło mu życie do góry nogami ale powinien też postawić się w sytuacji Naruto, która według mnie jest gorsza. Zawsze uważany za demona, nieszanowany. Trochę mnie to dziwi zważywszy na fakt, że jakimś cudem jego rodzice żyją i powinni pilnować tego w jaki sposób ich syn jest traktowany.
3. Po trzecie strasznie szkoda mi Naruto odkąd dowiedziałam się o tym gwałcie. Rozumiem dlaczego Minato go unika, ja też nie wiedziałabym jak się w takiej sytuacji zachować, co powiedzieć, nie wiem czy umiałabym nawet mojemu dziecku spojrzeć w oczy. Jestem ciekawa czy Naruto kiedykolwiek dowie się prawdy o swojej przeszłości.
4. Po czwarte wiem, że to jest głównie blog poświęcony miłości ale moim zdaniem jako iż jest to opowiadanie o ninja powinny znaleźć się w nim jakieś misje. Może nie teraz, bo teraz są ważniejsze sprawy do załatwienia ale powiedzmy po ich powrocie ze świątyni? No nie wiem może Naruto będzie unikał Itachiego i będzie brał więcej misi, bardziej niebezpiecznych albo będzie zajęty trenowaniem drużyny( w końcu ma jedną, przynajmniej zakładał się z Hokage o misje dla niej).
5. Po piąte jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz wątek Sasuke, już się nie mogę doczekać jego działań.
6. Po szóste i obiecuję, że już ostatnie nie mogę się doczekać kiedy Itachi zacznie zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć. Oczywiście to samo tyczy się Naruto ale jakoś wydaje mi się, że w tym przypadku pójdzie to oporniej. :)
No troszkę się rozpisałam ale korciło mnie już od kilku rozdziałów, więc od ponad roku, żeby coś napisać! W każdym bądź razie z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału, życzę mnóstwa weny. Rozumiem też, że z rozdziałami może być krucho, bo sama mam w tym roku naukę i też nie mam zbyt dużo czasu ( na moje nieszczęście zdaję przedmioty ścisłe T_T ale już taki los biol-chemów). Możesz jednak być pewna, że jakoś zagospodaruję sobie czas i zajrzę tu w nadziei na nowy rozdział, który odciągnie mnie od książek :) Pozdrawiam i życzę dobrze zdanej matury!!!
No naprawdę fajny blog ;) mam nadzieje że następny odcinek będzie jak najszybciej .. nie mogę się już doczekać ;_
OdpowiedzUsuńWreszcie powrót , długo na to czekałam mam nadzieję że wreszcie się dowiem dlaczego Sasuke tak źle zareagował na wieść o ślubie.
OdpowiedzUsuńNotkaaa ;3 jaj ja się cieszę że ktoś pisze tak genialnego bloga ! Kochammm ♥♥ ~Arnuka
OdpowiedzUsuń